Smażony ser brie znakomicie smakuje w towarzystwie sosu żurawinowego. Podjadanie tego smakołyku dostarcza mnóstwo przyjemności. Im mniejszych serków użyjecie, tym więcej będzie na nich chrupiącej panierki. Z kolei w dużych jest więcej kremowego środka. I duży, i mały smażony ser są grzechu warte!
Smażony ser brie
z sosem żurawinowym
2 porcje na przegryzkę
- 4 mini serki brie, po 50 g każdy
- ½ szklanki mąki
- 1 jajko + łyżka wody lub mleka, rozmącone
- ½ szklanki bułki tartej lub panko
- olej do smażenia
- ½ szklanki sosu żurawinowego
Serki obtocz kolejno w mące, rozmąconym jajku i bułkce tartej, następnie jeszcze raz w jajku i bułce. Podwójna panierka zabezpieczy przed wyciekaniem rozpuszczonego sera.
We frytownicy lub na głębokiej patelni rozgrzej olej do średniej temperatury (180ºC). Smaż panierowane serki na złoto. Po usmażeniu odkładaj na ręcznik papierowy.
Sos żurawinowy zmiksuj na gładko. Podawaj razem z usmażonymi serkami.
Smażony ser jedz od razu po zdjęciu z patelni, na świeżo, jeszcze gorący, z chrupiącą skórką i płynnym środkiem.
To dość sycąca przekąska i można się najeść nawet małą porcją.
Pierwszy raz smażony ser jadłam w Pradze… mało zdrowe, ale jakie pyszne! <3
Toteż za często sobie na niego nie pozwalam, ale od czasu do czasu nie zaszkodzi 🙂
Mniam, bardzo apetycznie wyglądają te maluszki! Lubię, staram się jednak unikać takich pokus 🙂
Pyszności! Takie malutkie serki apetycznie wyglądają, z większymi jest gorzej bo kawałki tracą kształt po smażeniu. Nie zmienia to faktu że je uwielbiam! Szczególnie jako dodatek do sałatek 🙂 pozdrawiam cieplutko w ten mroźny poranek 😉
Dlatego się ucieszyłam, że znalazłam te maluchy. Może więcej producentów serów podchwyci temat?
Uwielbiam smażony ser! Wieki nie jadłam takiego prawdziwego porządnie zrobionego!
Uwielbiam<3
Misiasty często na kolację smaży sobie camemberty. Wypróbujemy brie.
O, popatrz, mamy z Misiastym podobne upodobania kulinarne 🙂
Obawiam się, że upodobanie kulinarne Misiastego są tak szerokie, że trudno nie znaleźć z nim wspólnych. Aktualnie omija tylko ziemniaki, z wyłączeniem frytek, oczywiście.
Oczywiście 🙂
Co prawda dość kaloryczne, ale jak tu sobie odmówić takich pyszności?
Nie odmawiać sobie, stanowczo nie!