Poszłam do sklepu z zamiarem kupienia dorsza, albo innej morskiej ryby, a tu niespodzianka. Leży sobie ładny płat leszcza i nie dość, że ładny, to jeszcze tani i wygląda bardzo świeżo. Takiej okazji absolutnie nie mogłam przepuścić. Ryba miała być podana z kurkami, więc myślę sobie nasza słodkowodna pasuje tu nawet lepiej. I tak, zamiast dorsza, na obiad był leszcz z kurkami, podduszonymi w lekko cytrynowym sosie z białym winem i sporą ilością natki. Leszcz rzeczywiście okazał się być świeżuteńki, słodkawy i delikatny. Witek ładnie podzielił wielki płat na dwa zgrabne filety i napracował się biedak przy wyciąganiu z nich ości. Uważajcie na nie, jeśi zdecydujecie się na leszcza! Oczywiście, zawsze możecie zastąpić go filetami z innej białej ryby.
Leszcz z kurkami, natką pietruszki i białym winem
2 porcje
- 2 filety z leszcza (ze skórą) lub innej białej ryby, po ok. 180 g każdy
- sól i pieprz + mąka do obtoczenia
- olej do smażenia
- 1-2 łyżki masła
- ok. 180 g kurek, oczyszczonych
- 2 ząbki czosnku, drobno posiekane
- ½ łyżeczki startej skórki z cytryny
- ⅓ szklanki białego, wytrawnego wina
- 2 łyżki (30 g) zimnego masła, posiekanego
- 1 szklanka natki pietruszki (całe listki)
- 1 łyżka soku z cytryny
Rybę oprósz lekko solą i pieprzem, obtocz delikatnie w mące. Na patelni rozgrzej niezbyt grubą warstwę oleju i smaż filety, z obu stron (najpierw skórą do dołu), na złocisty kolor. Przełóż na ręcznik papierowy, trzymaj w ciepłym miejscu.
Na czystej patelni rozgrzej masło na średnim ogniu, dodaj kurki i smaż, mieszając, aż zmiękną. Posól lekko, dodaj czosnek oraz skórkę z cytryny, smaż jeszcze 20-30 sekund. Dolej wino i pogotuj, aż połowa odparuje. Wyłącz ogień, dodaj masło oraz natkę pietruszki. Mieszaj, aż masło się rozpuści. Zakwaś sokiem cytrynowym. Kurki z sosem wyłóż na usmażone filety.
Filety z leszcza możesz podać z ziemniakami (np. z wody), albo z samą zieloną sałatą z prostym sosem winegret.
***
Zobacz też:
piękne zdjęcia, pyszne danie 🙂
Dziękujemy ślicznie 🙂
no rybka pierwsza klasa! 🙂
Duże brawa należą się Witki za wyfiletownie tejże rybki i wyciągnięcie większości ości!
Leszcza jeszcze nie jadłam i w takim wydaniu z chęcią bym go spróbowała;)
Ja kiedyś jadłam sporo – jak mieszkałam nad jeziorami 🙂 Bardzo lubię słodkawe mięso leszcza, trochę mniej ości, ale ideały się rzadko trafiają.