Przepis na kotlety schabowe panierowane z polencie kolejny przepis z nowozelandzkiego magazynu kulinarnego Dish, który w ciekawy sposób wykorzystuje składniki charakterystyczne dla włoskiej kuchni, a przy okazji wykazuje duże podobieństwo do polskiego schabowego. Może to dobry sposób na wprowadzenie małego zamieszania do niedzielnych obiadów? Zamiast zwykłego schabu można do ich zrobienia użyć również polędwiczek wieprzowych.
Kotlety schabowe panierowane w polencie
4-6 porcji
- 1/2 kg schabu
- 3/4 szklanki błyskawicznej polenty (kaszy kukurydzianej)
- 1/3 szklanki mąki
- 2 jajka
- 1 ząbek czosnku, drobno posiekany lub wyciśnięty przez praskę
- sól i biały pieprz
- masło i oliwa z oliwek do smażenia (pół na pół)
- świeżo starty parmezan i cząstki cytryny do przybrania
Na patelni rozgrzej masło z oliwą. Nie bój się tłuszczu, jeśli chcesz usmażyć ładne kotlety, powinno go być sporo, nie mniej niż 3 mm. Smaż kotlety na średnim ogniu na złoty kolor, około 2 minuty z każdej strony.
Podaj posypane parmezanem, z cytryną i sałatką z kapusty.
Hmm, mam dylemat, bo schabowego nie lubię, ale polentę tak:-) Spróbowałabym na pewno.
W takim razie może zamiast schabu – polędwica wieprzowa? Użyto jej zresztą w oryginalnym przepisie.
Dziękuję za pierwszy komentarz na blogu 🙂
Szkopuł w tym, że ja wieprzowiny w ogóle nie bardzo, zresztą nie tylko ja – Brytyjczycy jedzą stosunkowo mało wieprzowiny, o ile nie jest w postaci kiełbaski:-) lub bekonu.
Ja zrobię.Kocham każde mięso:)A w sklepie obok mają tak piękny schab,ze tylko rozsądek,ze nie można jesc stale schabu powstrzymuje mnie od kupowania co dzień:P
Ciekawa jestem tylko co daje ta kaszka w odróżnieniu od bułki,prócz inności?:)
Ania, nie poddam się tak łatwo – może być jeszcze cielęcina albo kurczak 🙂
Lika, ja też tak mam. Bardzo lubię wieprzowinę, a już schab w szczególności. I uważam, że surowy bardzo łądnie pachnie.
Panierka z kaszy kukurydzianej ma inny kolor, smak i jest bardziej chrupiąca.
miałam piec dzisiaj schab na zimno.
Teraz się zastanawiam…
Miso kocham. Chyba każde
Mięso, nie miso.
Po mojej dysleksji mnie poznacie:P
Miso też można kochać, ale to całkiem inna historia 😉