Kiedy brakuje mi inspiracji, a żaden gotowy przepis nie spełnia stawianych mu wymagań, sięgam po The Flavor Bible, genialny przewodnik po świecie smaków. Czasem otwieram go na chybił-trafił i podczytuję ot, tak, dla przyjemności. Czasem szukam konkretnych informacji i dokładnie studiuję hasła. I prawie każde zajrzenie do tej książki daje ciekawy rezultat.
W skrócie można powiedzieć, że to przejrzyście i ułożona w porządku alfabetycznym lista haseł, wśród których zdecydowaną większość stanowią składniki używane w kuchni. Ale nie tylko. Produktom spożywczym towarzyszą też kuchnie regionalne, gotowe potrawy (np. confit z kaczki), pory roku itd. A każde hasło uzupełnia lista pasujących do niego połączeń, smaków, technik kulinarnych, anektod opowiedzianych przez szefów kuchni. W żadnym wypadku nie jest to nudna encyklopedia.
Weźmy takie truskawki. Moim ulubionym sposobem na nie pewnie na zawsze pozostanie połączenie z kwaśną śmietaną i cukrem. Co mi mówi książka? Że zarówno cukier, jak i kwas wmacniają smak truskawek. Nie ma więc nic niezwykłego w tym, że ciężko mnie oderwać od miski zmiażdżonych truskawek, posypanych cukrem i zalanych kwaśną śmietaną. I pewnie nie tylko mnie 🙂
Wiadomo, że do truskawek pasuje mięta, ocet balsamiczny, rum. Ale czy wiedzieliście, że truskawki dobrze komponują się z czarnym pieprzem (pewnie tak), kolendrą (muszę wypróbować!) i sake? To ostatnie połączenie zaskoczyło u mnie od razu, a w związku z tym, że miałam w lodówce otwartą butelkę jeszcze od czasów Dyniowego Festiwalu, szybko dodałam jedno do drugiego i tak powstała prosta, ale niezwykła truskawkowa galaretka. A ponieważ dobre rzeczy chadzają trójkami, truskawki w galaretce dostały oprócz sake dostały do towarzystwa limonkę, również podpowiedzianą przez Biblię Smaków. Deser jest zimny, ale ja gorąco namawiam do wypróbowania!
Truskawki w galaretce z sake i limonką
4 porcje
- 16 dużych jędrnych truskawek, umytych, bez szypułek
- 4 łyżki cukru
- 2/3 szklanki sake (użyłam pólsłodkiego o zawartości alkoholu 13,8%)
- 11/3 szklanki wody
- 1 łyżka żelatyny
- 2 łyżeczki soku z limonki
- skórka z limonki, świeżo starta
Połowę truskawek (wybierz te brzydsze) posiekaj byle jak, zasyp cukrem, zalej sake oraz wodą, zamieszaj. Odstaw na 30 minut lub do momentu, kiedy puszczą sok a płyn zabarwi się na czerwono. Żeby wspomóc puszczanie soku, możesz truskawki dodatkowo lekko zmiażdżyć.
Owoce przecedź przez gęste sitko. Płyn wlej do niewielkiego rondla (resztki truskawek możesz zjeść) i wymieszaj go z żelatyną oraz sokiem z limonki. Podgrzewaj na niewielkim ogniu, mieszając, dopóki żelatyna się nie rozpuści. Nie gotuj! Odstaw do wystudzenia.
Pozostałe truskawki pokrój na ćwiartki, rozłóż do czterech niewielkich miseczek i zalej chłodnym płynem. Wstaw do lodówki. Gdy galaretki stężeją, podawaj je w miseczkach lub wyjęte z nich i posypane odrobiną świeżo startej skórki z limonki.
Bardzo ciekawy deser! A truskawki ze smietana tez bardzo kiedys lubilam.
Od tych ze śmietaną zawsze zaczynam sezon.
Przepyszny przepis!! Pięknie wyglądają te galaretki!
Dziękuję 🙂
Ty kusicielko! Pyszności takie truskawkowe robisz,
a u nas jeszcze nie ma tych 'prawdziwych’!
Konwalie – wszystkie truskawki są nasze 😉
Uwielbiam truskawki ze śmietaną, octem balsamicznym i pieprzem (mój faworyt to szparagi polane sosem z rozgniecionych truskawek z odrobiną cukru i pieprzem! Pychota).
Sake jako takiego nie cierpię, ale po namyśle stwierdzam, że czemu by nie wypróbować? A nuż ten deser kompletnie zawojuje moje podniebienie
Sake też nie każde mi smakuje. Ale polubiłam się z półsłodkim, niezbyt mocnym a już w połączeniu z truskawkami nie miałam do niego żadnych zastrzeżeń.
Uwielbiam truskawy w galaretce:)
:-)))