Skąd wziął się u nas karp w galarecie, kiedy mieszkaliśmy na drugim końcu świata? A było to tak.
Gdzieś tak w połowie listopada, przy kawie i ciastku, zebrało nam się na wspomnienia. A że połowa listopada to prawie grudzień, a grudzień to już właściwie Święta, głównym tematem naszych wspominek zostały właśnie one. Święta mieliśmy bowiem okazję spędzać w bardzo różnych miejscach i w różnym towarzystwie. Pewnego roku świętowaliśmy Boże Narodzenie aż dwa razy, a wszystko legalnie i zgodnie z obowiązującym w danych miejscach kalendarzem!
Niewątpliwym plusem takiej sytuacji jest możliwość poznania świątecznych zwyczajów innych nacji. Zasiadaliśmy do świątecznych stołów, na których królował kanadyjski indyk, amerykańska szynka oraz filipiński lechon, a nawet kaczka po pekińsku. Pewnien wieczór wigilijny spędziliśmy w Pizza Hut, a wszystko dlatego, że ja, nienawykła wtedy jeszcze do azjatyckich ostrości, kategorycznie odmówiłam zjedzenia kolejnej tajskiej potrawy. Gdzieś pomiędzy pizzą a kaczką, gdy trafialiliśmy na innych emigrantów z Polski, zdarzało nam się posmakować regionalnych specjałów z innych zakątków naszego kraju. W taki właśnie sposób, dziesięć tysięcy kilometrów od Polski, poznałam m. in. śląską moczkę.
Nic dziwnego, że w końcu nadeszła chwila, w której zatęskniliśmy za tradycją… Zaczęliśmy wyliczać, co zjedlibyśmy w tym roku: rybę po grecku, pierogi, zupę grzybową. A może kapustę z grzybami? Sernik, koniecznie. I piernik. I rybę w galarecie. O tym, że będzie to karp w galarecie, przesądził los. Gdy zaczęłam rozglądać się po seulskich sklepach w poszukiwaniu właściwego kandydata do świątecznego auszpiku, karp był ostatnia rybą, jaką spodziewałam się znaleźć. Kiedy go znalazłam nie wierzyłam własnym oczom. I szczęściu. Bo ja, proszę państwa, bardzo lubię karpia.
Tradycyjny karp w galarecie
4-6 porcji na przystawkę
- karp, około 1 kg
- 1 cebula
- 1 marchewka
- 1 łodyga sera lub kawałek korzeniowego
- 1 liść laurowy
- 1 ziele angielskie
- sól, do smaku
- 4 łyżki octu
na galaretę:
- 1/2 litra bulionu warzywnego
- 1 łyżka + 1 łyżeczka żelatyny w proszku*
- sól, do smaku
dekoracja, do wyboru:
- jajko na twardo, gotowana marchewka, małe pomidorki, zielona sałata, oliwki, korniszony, cytryna, majonez itp.
Spraw rybę, wykrój filety i pokrój je w poprzek na mniejsze kawałki (u mnie po trzy). Ja wycinam filety razem z ośćmi i usuwam je dopiero po ugotowaniu ryby. Łatwiej wtedy odchodzą od mięsa.
Umyte i obrane warzywa pokrój na kilka części, włóż do garnka i zalej około 11/2 litra wody (ma jej wystaczyć do przykrycia warzyw i ryby). Dorzuć rybie płetwy i kręgosłup. Dodaj listek laurowy i ziele angielskie. Posól lekko i zagotuj. Do wrzącej wody włóż kawałki ryby i poczekaj, aż woda znowu się zagotuje. Zdejmij garnek z ognia, do wywaru dolej ocet, zamieszaj i odstaw na kilka godzin lub na noc w chłodne miejsce. Ryba, która wystygnie w bulionie będzie krucha, delikatna i soczysta.
Żelatynę rozpuść w ciepłym bulionie warzywnym, dobrze wymieszaj. Jeśli bulion jest mało słony, dosól go porządnie (w zimnej galarecie sól będzie mniej wyczuwalna). Odstaw do ostygnięcia.
Ugotowaną wcześniej rybę wyjmij z bulionu, w którym stygła, wcześniej podgrzewając go nieco. Osącz z resztek płynu i usuń ości. Kawałki ryby ułóż na półmisku. Udekoruj, tak jak lubisz i zacznij polewać karpia tężejącą galaretą.
Półmisek wstaw do lodówki, do schłodzenia.
Przygotowywanie karpia w galarecie zacznij najlepiej na dzień przed jego planowanym podaniem.
Moment, kiedy galareta zacznie tężeć i można nią polewać karpia jest bardzo krótki, choć czeka się na niego długo. Przyspieszyć go można wstawiając naczynie z warzywnym bulionem i z rozpuszczoną w nim żelatyną, do miski z wodą i lodem, i mieszając. Gdy zauważysz, że galaretka przy ściankach tężeje, zacznij nią delikatnie polewać kawałki ryby. Gdyby stężała za mocno, podgrzej ją lekko i powtórz proces. Gęstniejąca galareta powlecze cienką warstwą rybę, a jej nadmiar spłynie na półmisek.
* Do tej galarety dodaję około 30% więcej żelatyny niż przewiduje to instrukacja na opakowaniu.
Więcej przepisów świątecznych znajdziesz w zakładce >Okazje: Boże Narodzenie<
Wygląda pięknie! Bardzo lubię karpia w galarecie, pychotka 🙂
Cieszę się, że jest jeszcze ktoś, kto go lubi 🙂
a łuska została w portfelu ? Czy może to musi być koniecznie wigilijny?
Wigilijny musi być. A na tym i tak już nie było łusek, skutecznie go oczyścili 😉
no cudny 🙂
No masz, oczywiście że cudny 😉
O nie! Jak ja nie lubie zmian :))) Musze znow sie przyzwaczajac do nowego image bloga buuu… 🙂 A tak powaznie to fajne zmiany. Podoba mi sie :)) I karp mi sie podoba 🙂
Buziole 🙂
Majka, ależ mi miło, że to ty zostawiłaś pierwszy komentarz w nowym miejscu.
Uściski ogromne!
Zmian też nie lubię, ale mam za sobą już tyle realnych preprowadzek, że co tam, jeszcze jedna, szczególnie wirtualna, nie robi większej różnicy 😉