Ciekawa jestem, czy gdybym rzuciła tu pytanie o wasze ulubione danie, znalazłaby się choć jedna osoba, która odpowiedziałaby – kleik ryżowy. Pewnie nie. Chyba że, choć nic o tym nie wiem, na blog zaglądają też Azjaci. Wtedy są szanse, że któryś zakrzyknie: congee!
Congee (czytaj: kondżi) to nic innego, jak ryż gotowany w dużej ilości wody. Gotowany tak długo, aż jego ziarenka się rozpadną i zrobi się z nich kleik. Na razie brzmi znajomo, prawda? Co je więc odróżnia od papek podawanych u nas chorym? Oczywiście dodatki. To one zmieniają rozgotowany ryż w danie, które nigdy się nie znudzi. Dzięki niezliczonym dodatkom i przyprawom ilość odmian congee jest nieskończona. I ciężko będzie znaleźć dwa takie same. W Azji, tak jak u nas podawane jest chorym i rekonwalescentom, ale dodatkowo jest lubianym daniem śniadaniowym. Oczywiście nie ma przeciwskazań, żeby jeść je o innych porach dnia, szczególnie że istnieją restauracje specjalizujące się tylko w tej potrawie.
Nie oczekuję, że rzucicie się od razu na congee ze stuletnim jajkiem, ale może spróbujecie mojego z wieprzowymi klopsikami i chrupiącą kapustą?
Congee z klopsikami wieprzowymi i kapustą
4 porcje
- 1 szklanka ryżu krótkoziarnistego*
- 8 szklanek wody (lub więcej, w razie potrzeby)
- 2 szklanki lekkiego bulionu z kurczaka
- 2 cm kawałek imbiru, obrany, lekko zmiażdżony
- 2 ząbki czosnku
klopsiki:
- 350 g mielonej wieprzowiny (np. z łopatki i ma mieć sporo tłuszczu)
- 3 łyżeczki skrobii kukurydzianej
- 2 łyżeczki wody
- 2 łyżeczki sosu sojowego
- 1 łyżeczka wina ryżowego
- 1/4 łyżeczki oleju sezamowego
- 1/4 łyżeczki imbiru, startego na miazgę
- biały pieprz oraz sól do smaku
dodatki:
- 2 szklanki kapusty pekińskiej, poszatkowanej
- 1/4 szklanki zielonej cebulki, pokrojonej w plasterki
- olej sezamowy, do polania
- opcjonalnie: ziarna sezamu, prażonego, do posypania
Ryż wsyp do dużego garnka, najlepiej o grubym dnie, zlej wodą i bulionem, dołóż imbir oraz czosnek. Gotuj powoli, na małym ogniu, bez przykrycia, aż ryż zacznie się rozpadać. Uzbrój się w cierpliwość, to potrwa przynajmniej godzinę. Na początku zostaw go w spokoju, a gdy keik zacznie gęstnieć, zamieszaj go od czasu do czasu, żeby nie zaczął przywierać do dna. W razie potrzeby dolej więcej wody.
W międzyczasie przygotuj klopsiki. Mieloną wieprzowinę wymieszaj ze wszystkimi dodatkami, wyrób na gładką masę i odstaw do lodówki na kwadrans. Gdy mięso przejdzie smakiem przypraw, uformuj z niego 16 małych klopsów. Wrzuć je do kleiku, gdy ten już będzie gotowy (czytaj: gęsty, biały, bez widocznych ziaren) i gotuj dalej, cały czas na małym ogniu, przez około 10 minut. W tym czasie klopsiki powinny się ugotować, oddając przy okazji trochę smaku ryżowi. Jeśli klepik jest mało słony, dosól go teraz do smaku. Przed dodaniem klopsów możesz z ryżu usunąc czosnek i imbir.
Podawaj w miseczkach, posypany szatkowaną kapustą i zieloną cebulką, skropiony odrobiną oleju sezamowego. Możesz też posypać prażonymi ziarnami sezamu.
* We Wschodniej Azji do gotowania congee używa się ryżu krótkoziarnistego, w Południowej – najczęściej długoziarnistego. Ja wolę ten pierwszy.
Hmmm….nie wiem czy bym sie skusila (nie lubie kleiku pod zadna postacia) ale musze przyznac, ze wyglada zachecajaco 🙂 Stuletnie jajko? To musi niezle pachniec :)))
Pozdrowienia.
Może jednak? 🙂
Stuletnie jajko, chociaż wcale nie jest stuletnie, pachnie oczywiście siarką i ogniem piekielnym 😉
o a tego nie znam, wygląda obłędnie smacznie.
Chociaż kleiki nie mają dobrej reputacji, te azjatyckie są naprawdę smaczne.
Ach…. Stuletnie jajka!!!! Są pyszne… Zupełnie nie rozumiem czemu ich nie dostać nawet w Wólce Kosowskiej. Niestety, Congee w Wólce Kosowskiej też nie było. I w wielu innych miejscach w Europie podobnie…. Dziwne, bo w Ameryce Płn. mozna je dostać na dziesiątki sposobów w każdej chińskiej garkuchni.