Ależ ja tęsknię za prawdziwą wiosną! Taką słoneczną, zieloną i ciepłą. Bo co z tego, że temperatury w dzień plusowe, skoro przez wilgoć i szarówkę czuję się, jakby to był listopad. Postanowiłam więc wiosnę przywołać słoneczno-żółtym kurczakiem. Najpierw podsmażona na maśle, potem pieczona pierś kurczaka, jest soczysta w środku i ma niesamowicie chrupiącą skórkę. Podaję ją z sosem śmeitanowym z zielonym groszkiem. Jeszcze nie świeżym, ale groszek, nawet wyjęty z zamrażarki w środku zimy, kojarzy mi się jednoznacznie z wiosną. To chyba przez ten piękny kolor.
A jeśli to nie pomoże, pójdę kupić kilka żonkili w doniczkach, bo widziałam, że już się pojawiają.
Wiosno, przybywaj!
Pieczona pierś kurczaka
z sosem śmietankowym i zielonym groszkiem
2 porcje
- 2 łyżki masła klarowanego, do smażenia
- 2 piersi z kurczka ze skórą (mile widziany fragment skrzydełka)
- 1/2 małej cebuli, pokrojonej w drobną kostkę
- 70 g wędzonego boczku, pokrojonego w kostkę
- 2/3 szklanki bulionu z kurczaka
- 1/4 szklanki słodkiej śmietanki 18%
- 1/2 szklanki zielonego groszku (może być mrożony)
- 20 g parmezanu, drobno startego
- sól, do smaku
- 1 łyżka natki pietruszki, posiekanej
Rozgrzej piekarnik do 200˚C.
Na patelni rozgrzej masło, na średnim ogniu. Piersi z kurczka połóż na patelni skórą do dołu i smaż, dopóki się ładnie nie zezłocą, około 10 minut. Przewróć na drugą stronę i smaż jeszcze 1-2 minuty. Przełóż na blachę i wstaw do piekarnika, żeby się dopiekły, na 10-15 minut.
W tym czasie zrób sos. Zlej nadmiar tłuszczu z patelni, wrzuć na nią boczek i lekko go zrumień. Dodaj cebulę, zeszklij ją, a następnie zalej bulionem. Zwiększ ogień i gotuj bulion, dopóki połowa nie wyparuje. Dodaj śmietankę oraz groszek, zamieszaj i gotuj jeszcze 1-2 minuty, cały czas na dużym ogniu. Na koniec wymieszaj ze startym parmezanem i spróbuj, czy nie trzeba dosolić (choć parmezan i bulion powinny być wystarczająco słone).
Kurczaka wyjmij z piekarnika, połóż na śmietanowym sosie i posyp posiekaną natką.
Podawaj z makaronem lub ziemniakami purée.
Danie faktycznie wygląda wiosennie, a ja ostatnio mam straszną ochotę na zielony groszek…
Ja już kupiłam doniczkę, tyle, że z narcyzami. Stoją na honorowym miejscu i powoli wyglądają do mnie żółtymi główkami 🙂
Prawda, że coś w tym groszku jest? Narcyz i żonkil to, jeśli mnie pamięć nie myli, to samo i chyba je sobie kupię tak, czy siak, bo dziś rano było -2 a to mi się zdecydowanie nie podoba. Kwiatów mi trzeba!
Narcyzy i żonkile to nie do końca to samo, bo żonkile to odmiana narcyzów z grupy „jonquilla”, całkowicie żółta. Więc każdy żonkil to narcyz, ale nie każdy narcyz to żonkil 😉
Zobaczę, który mi się trafi, bo sprzedają „zapączkowane” 🙂
Ja moje żonkile…ususzyłam;( A za wiosną także tęsknię. Liczę, że za chwilkę się pojawi;)
pozdrawiam ciepło
Panno M., moze jeszcze da się uratować choć cebulki?
U mnie zonkile kwiatna przed domem 🙂 Wystarczy wyjrzec przez okno w kuchni i juz mam troche slonca 🙂 A taki kurczak z groszkiem to swietna potrawa na zaklinanie wiosny. Rob miejsce przy stole :))
Miejce zawsze czeka! 🙂
Wiosna to moja ulubiona pora roku – za kazdym razem czekam na nia z niecierpliwoscia. I cos w tym jest, ze zielony groszek bardzo sie z nia kojarzy. Twoja kurza piers to doskonale danie na pierwsze wiosenne dni!
A zonkile zawsze poprawiaja mi humor.
Maggie, pomóż mi ją w takim razie wywołać, bo dzisiejsza temperatura zdecydowanie mi się nie podoba!
Wyglada cudownie, tak wiosennie:)
Ale jeszcze nie pomogło. Ciągle zimno, brrr…
Ależ apetyczne zdjęcie! Nie wiem tylko czy bardziej pachnie wiosną, czy pieczoną skórką kurczaka! Tak czy siak, palce lizać! 🙂
Dzięki, Kąsku 🙂 Pachniał bardzo apetycznie, to na pewno.
Wspaniały obiad.
Nie zaprzeczę 😉 Mam zamiar go wkrótce powtórzyć.
Rany jaki super sos!!! Co prawda ja dorzuciłam jeszcze pomidora świeżego i niestety groszek konserwowy (wyszło bardziej „na zimowo”) ale boczek nadał takiego smaku i zapachu temu sosowiiii… O niebo w gębie!!!
Bo boczek jest dobry na wszystko 🙂 Sandrito, spróbuj przy okazji z mrożeonym lub świeżym groszkim, powinno ci jeszcze bardziej smakować.