Kalafiora lubię pod każdą postacią. W zupie, w curry, w sałatce, nawet na surowo. Zapiekany kalafior jest w sam raz na jesienną i zimową aurę. Jem go albo jako dodatek do obiadu, albo większą porcję jako samodzielny posiłek – śmietanowy sos i ser sprawiają, że jest wystarczająco sycący. Do sosu dodaję świeżych ziół, jest wtedy bardzo aromatyczny, a wersję dzisiejszą wzbogaciłam też chrzanem i kurkumą. Zdecydowanie nie jest nudno!
A z czym wy lubicie przyrządzać kalafiora?
Zapiekany kalafior
4-6 porcji
- 1 główka kalafiora, do kilograma
- sól i ocet, do gotowania kalafiora
- 1 łyżka masła
- 1 szalotka, drobno posiekana
- 1 szklanka śmietanki kremówki
- ½ szklanki wody
- bouquet garni: natka pietruszki, tymianek i liść laurowy, związane w pęczek
- 1 łyżeczka chrzanu
- po szczypcie gałki muszkatołowej i kurkumy
- sól i pieprz, do smaku
- ½ szklanki sera gruyère lub ementalera, drobno startego
- 2-3 łyżki bułki tartej, lub panko, do posypania
Kalafior podziel na różyczki. Wrzuć do wrzącej, osolonej wody z dodatkiem octu i gotuj 2-3 minuty, aż kalafior zacznie mięknąć, ale dalej będzie jędrny. Odcedź.
Na patelni rozgrzej masło i zeszklij na nim szalotkę. Zalej śmietanką i wodą, dodaj bouquet garni i gotuj około 5 minut. Wyjmij zioła, sos wymieszaj z chrzanem, dopraw gałką muszkatołową, solą i pierzem. Gotuj jeszcze 2-3 minuty.
Rozgrzej piekarnik do 200ºC.
Różyczki kalafiora ułóż w naczyniu do zapiekania, zalej sosem i posyp z wierzchu serem i bułką tartą. Zapiekaj przez kwadrans, aż ser się rozpuści i zrumieni.
Kalafiora mogę jeść praktycznie w każdej postaci – nawet surowego. Jednak w wersji zapiekanej musi być to prawdziwy rarytas 🙂 Mam wielką słabość do ciężkich śmietanowo-serowych zapiekanek (zwłaszcza zimą), więc to danie na pewno mi zasmakuje.
Pamiętam, jak bardzo się zdziwiłam jedząc pierwszy raz surowego kalafiora. Że taki dobry, oczywiście 🙂 Ale o tej porze roku, to raczej na gorąco, prawda?
Uwielbiam kalafior, ale zapiekanego jeszcze nie jadłam. Moja babcia zawsze smaży i wtedy mogę go jeść na okrągło; D
Ale ta wersja wygląda cudnie<3
Uuu, smażony też dobry!
Ojej, jakie pyszne!
🙂