Jeśli zostanie wam resztka kalafiora, wykorzystajcie ją do zrobienia spaghetti z kalafiorem. Koniecznie! Właściwie to nie czekajcie na kalafiorowe resztki, tylko kupcie całą główkę i od razu ją zagospodarujcie. Podzielcie na różyczki i z połowy zróbcie pycha sałatkę z pieczonym kalafiorem, a resztę podzielcie między to spaghetti a zupę minestrone. A jeśli się pytacie, co zrobiliśmy z kalafiorowym głąbem i łodygami, to wam powiem – zjedliśmy na surowo, jako przegryzkę przed obiadem. To też było niezłe, spróbujcie. I nic nam się nie zmarnowało.
Spaghetti z kalafiorem w śmietankowym sosie, z boczkiem i zrumienioną bułką tartą to danie jeszcze nieco zimowe, sycące, choć nie ciężkie.
Spaghetti z kalafiorem i bułką tartą
2 porcje
- 150 g makaronu spaghetti (suchego)
- sól, do smaku
- 2 łyżki oleju (lub według potrzeby)
- ¼ główki kalafiora, podzielona na małe różyczki
- 4 plasterki wędzonego boczku pokrojone w kostkę
- ¼ średniej cebuli, pokrojonej w drobną kostkę
- ¾ szklanki śmietanki kremówki
- 2 łyżki natki pietruszki, posiekanej
- ⅓ szklanki startego parmezanu
- 2 łyżki grubo startej bułki, zrumienionej
- świeżo mielony pieprz, do smaku
Ugotuj makaron według czasu na opakowaniu, w osolonej wodzie.
Rozgrzej olej na dużej patelni i zrumień na nim kalafiorowe różyczki, na średnim ogniu. Posól je lekko i mieszaj często w trakcie smażenia. Zrumienione odłóż na bok. Na wyczyszczonej patelni lekko zezłoć boczek (dolej trochę oleju, gdyby boczek był zbyt chudy), dodaj cebulę i smaż, mieszając, aż zmięknie. Dołóż zrumieniony kalafior, zalej kremówką, wymieszaj i gotuj, aż śmietanka lekko zgęstnieje, 1-2 minuty. Dodaj natkę pietruszki, parmezan (odłóż łyżkę do posypania) oraz ugotowany makaron. Delikatnie wymieszaj. Przełóż na talerze, posyp zrumienioną bułką, świeżo mielonym pieprzem i resztą parmezanu.
Bułkę tartą do tego dania starłam na grubej tarce i zrumieniłam na suchej patelni. Użyłam czerstwego, ale jeszcze nie całkiem twardego, białego pieczywa. Pieczywo możecie też zmielić w malakserze, najlepiej niezbyt drobno.
Uwielbiam ten przepis za dodanie kalafiora, takiego spaghetti jeszcze nie jadłam, a bardzo mi się podoba! 🙂
Pomysł Witka – naprawdę smacznie wyszło 🙂
No to mnie zaskoczyłaś z tym zjedzeniem głąba kalafiora. Ostatnio rozsmakowałam się w łodydze brokuła, którą kiedyś wyrzucałam, ale jakoś o kalafiorowej łodydze nie pomyślałam.
Zuzia, jest tak samo pyszna, jak brokułowa i z kapusty, a głąby kapuściane po prostu uwielbiam. Teraz sie zastanwam, jakie to pyszności można by z nich wszystkich zrobić.