Skip to main content

Seriale, seriale…

By 4 lutego, 20127 lutego, 2017akcje, konkursy i zabawy, Mix

Zaplanowałam sobie, że ten blog będzie czysto przepisowy, bez skoków w bok. Ale cóż mogę poradzić – Fuchsia, tagując mnie w serialowej zabawie blogowej, przycisnęła właściwy guzik. Seriale bowiem oglądam namiętnie, od kiedy pamiętam. Nie tylko w wolnych chwilach, w tych niewolnych również (przy serialach świetnie mi się na ten przykład prasuje i nie mam dzięki temu poczucia straconego czasu).



Krótko o zasadach zabawy:

  1. Opublikuj na swoim blogu logo taga.
  2. Napisz,  kto cię otagował.
  3. Otaguj przynajmniej 5 innych blogerek.
  4. Wymień i opisz kilka swoich ulubionych seriali.
***

No to jedziemy:

Przyjaciele

Mój absolutny numer jeden, serial, który obejrzałam niezliczoną ilość razy a dialogi znam niemal na pamięć. Nie, nie miałam fryzury na Rachel, ale nosiłam za to czarne szerokie spodnie i dopasowany biały top, jaki Rachel ma na sobie w czołówce (spodnie mam do dziś, niestety, mogę już tylko na nie popatrzeć).

Hotel Zacisze

Jeśli nie obejrzę go w całości przynajmniej raz do roku, czegoś mi brakuje. Serial nakręcono w latach siedemdziesiątych, ale nic a nic się nie zestarzał. Złośliwych bufonów w typie Basila Fawlty’ego, właściciela tytułowego hotelu, wcale nie tak trudno spotkać w realnym życiu a serial daje nam możliwość bezkarnego pośmiania się z nich.

Seinfeld

Serial komediowy wszech czasów! W każdym z bohaterów dostrzegam cechy nie tylko swoich znajomych, ale, co gorsza, i własne. I to te, które mnie bardzo denerwują. Dzięki Seinfeldowi nauczyłam się z nich smiać i nie brać siebie i innych tak serio.

Breaking bad

Moje prywatne odkrycie ostatniej dekady. Skromny nauczyciel chemii, u którego zdiagnozowano zaawansowanego raka płuc, bierze się za produkcję narkotyków. Na początku, po to, by mieć pieniądze na leczenie, później… ale nie chcę pisac za dużo. Pokazuje do czego zdolny jest człowiek, który myśli, że nie ma nic do stracenia, a także co potrafi zrobić postawiony przez możliwością utraty wszystkiego. Za mną  cztery znakomite sezony, przede mną miesiące czekania na piąty, ostatni.

Gra o tron

Naprawdę dobre fantasy nie traktuje wyłącznie o magii, smokach i księżniczkach. Naprawdę dobre fantasy opowiada o ludziach i wszystkim, co w nich najgorsze i najlepsze, w sposób, jakiego nie powstydziłby się wysokiej klasy film obyczajowy. I taki właśnie jest ten serial. Jeśli jeszcze go nie oglądaliście (lub nie czytaliście ksiażek, na podstawie których został nakręcony), zacznijcie, ale pod żadnym pozorem nie przywiązujcie się do żadnego z bohaterów! A pokazano dopiero pierwszy sezon.

***

Ha, nie taki był mój zamiar, ale wśród pięciu seriali, które zdecydowałam się wymienić, w aż czterech przewija się temat jedzenia. W „Przyjaciołach” Monica lubi gotować i w końcu zostaje szefem kuchni. W „hotelu Zacisze” przynajmniej kilka scen w każdym odcinku rozgrywa się w hotelowej restauracji lub kuchni (polecam odcinki: „Sałatka Waldorf”, „Wieczór smakosza” oraz „Trup i śledzie”). Seinfeld ma w swojej kuchni niezłą kolekcję płatków śniadaniowych, a jeden z lepszych odcinków serialu nosi tytuł „The Soup Nazi”. W „Breaking Bad” „gotują” co prawda metamfetaminę, ale za to w pięknym odcieniu błękitu. W „Grze o tron” głównie piją.

***

A teraz, ponieważ bardzo mnie ciekawi, jakie seriale oglądają inne kulinarne blogowiczki, chciałabym otagować: Majkę z Kalejdoskopu Kulinarnego, Gosię z Salt&Pepper&Co, Hanię-Kasię z Kulinarnej Pasji…, Amber z Kuchennymi Drzwiami oraz Anne-Marię z Kucharni. Jeśli macie ochotę, dołączcie do zabawy 🙂

Save

Save

14 komentarzy

Leave a Reply

© 2018 Magazyn Kuchenny