Lubię przeglądać książki kucharskie napisane przez dobrych szefów kuchni. Nawet wtedy, gdy prezentowane w nich przepisy wydają mi się zbyt skomplikowane a metody przygotowania są dla mnie, delikatnie rzecz ujmując, za bardzo zaawansowane technicznie. Nie oglądam ich też dla ładnych obrazków, a przynajmniej nie tylko dla ładnych obrazków. Najbardziej intrygującym aspektem tych książek są dla mnie zestawienia składników w przepisach. Czasem, wydawałoby się, bardzo zwyczajne, często zaś zupełnie niecodzienne, ale zawsze bezbłędne – czego dowód dostaję za każdym razem, gdy pokuszę się o odtworzenie jakiejś kombinacji. Dlatego cieszy mnie, że na rynku pojawiło się już kilka książek szefów kuchni (a na wydanie czekają kolejne, w tym autorstwa Hestona Blumenthala) przeznaczonych dla domowych kucharzy. Z takiej właśnie książki wzięłam przepis na dzisiejszą sałatkę. Uprościłam ją jeszcze w stosunku do oryginału, redukując liczę składników do kilku głównych – radicchio, sera pleśniowego i orzechów włoskich, wspomaganych olejem z tychże. Do tego trochę chrupiacego boczku, dobry ocet i po degustacji śmiem twierdzić, że powstała kombinacja doskonała. Kto by pomyślał, że coś tak łatwego do zrobienia, może tak niebiańsko smakować.
Sałatka z radicchio, sera pleśniowego i orzechów włoskich
2 duże sałatki lub 4 jako dodatek do dania głównego
- 1 główka radicchio, nieduża i twarda
- 1/2 szklanki orzechów włoskich, grubo posiekanych
- 2 cienkie plasterki wędzonego boczku lub bekonu
- 50 g sera pleśniowego, pokrojonego w kostkę lub pokruszonego
- 1 łyżka octu sherry lub balsamicznego
- 2 łyżki oleju z orzechów włoskich
- sól morska i świeżo mielony pieprz do smaku
Radicchio pokrój na 4 grube plastry i włóż je do zimnej wody. Orzechy podpraż na suchej patelni, niezbyt długo, żeby ich nie spalić. Boczek usmaż na chrupiąco, odłóż na papierowy ręcznik.
Wyjmij radicchio z wody, dobrze osącz i ułóż na talerzu. Posyp orzechami, połamanym na kawałki boczkiem i serem pleśniowym. Polej octem i olejem z orzechów włoskich. Na koniec oprósz solą i pieprzem.
Sałatka z radicchio inspirowana przepisem z książki Go Fish/Laurent Tourondel, Andrew Friedman
Bo prostota zawsze smakuje najlepiej 🙂 I wierze, ze bylo pyszne bo wyglada oblednie!
Zdradz mi prosze, jak sie robi takie piekne jasne zdjecia w stylu Donny Hay? :))
Usciski.
Nie wiem, czy tak robi Donna, ale u nas – na balkonie w świetle dziennym, na tle białego prześcieradła, hi hi. Tyle umiem powiedzieć, jako asystent fotografa, ale uśmiechnij się do niego, może coś jeszcze doda 🙂
Dzieki Bee 🙂 A usmiech mam juz od ucha do ucha, bardziej sie nie da :))
P.S. Jeszcze by mnie interesowaly ustawienia aparatu (jesli to nie tajemnica 🙂
Tego właśnie nie umiem powiedzieć, dla mnie to czarna magia. Ja umiem nastawić ostrość i nacisnąć spust :-/ Ale przekażę pytanie.
Wygląda niesamowicie pysznie 😉 !!
Jej, świetnie wygląda, tak jesiennie! Ja też lubię proste przepisy…nie tylko ze względu na szybkosć przygotowania, ale i na możliwość skoncentrowania się na tylku kilku składnikach 🙂
Pozdrawiam!
robiłam podobną sałatke ale z sałatą karbowaną, tez polecam
Książka Hestona już od kilku tygodni na liście:-) Ostatni zachwyt: Diana Henry, Food from plenty, mam też już nową Sophie Dahl;-)
Spodobałaby Ci się na pewno książka słynnej restauracji Terre a Terre – niedawno miałam przyjemność tam zjeść. Jest wyjątkiem – mimo dużej ilości składników, często bardzo oryginalnych zestawień i dość skomplikowanych przepisów, jedzenie jest wprost pyszne – to najlepsza restauracja wege w UK, jeśli nie w Europie.
Aniu, w takim razie będę czekała z niecierpliością na recenzję Hetsona u ciebie, bo prawdę mówiąc, odczuwam lekki niepokój widząc słowa Heston Blumenthal i kuchnia domowa w jednym zdaniu ;-)Dziękuję też za pozostałe rekomendacje, na pewno im się przyjrzę.
Piekna, elegancka salatka. A ksiazki szefow kuchni barszo lubie. Nie mam jeszcze zadnej napisanej przez Hestona, ale pewnie predzej czy pozniej trafi na moja polke 🙂
Sałatka jak marzenie;)
wspaniala ta salatka….prosta,elegancka i na pewno przepyszna 🙂
Pozdrawiam 🙂 a fotka cudna jest!!!!
Chętnie zjadłabym coś takiego.
Trafiłam tu przez blog Anny Marii i wiem, że zagoszczę na długo. Piękne zdjęcia, fajne przepisy czyli wszystko co lubię. Pozdrawiam.
lo- witaj 🙂