Przepis na naleśniki do tej pory podczepiony był pod inny post, ale ponieważ sama z niego często korzystałam, korzystam i zapewne korzystać będę, uznałam że należy mu się oddzielny wpis.
Od niepamiętnych czasów za wzorzec służył mi przepis z nienajnowszej, bo wydanej w 1988 roku, książki o kuchni francuskiej – Kuchnia francuska na co dzień i od święta. Książki już pożółkłej, bez zdjęć, bez obrazków nawet, za to z dobrymi, tradycyjnymi recepturami. Kiedyś zaglądałam do niej bardzo często, by sprawdzić jaką objętość ma 200 g mąki albo ile waży łyżka masła – zawiera ona bowiem bardzo dobrze opracowaną tabelkę z miarami i wagami. (Czy to Einstein powiedział, że nie ma sensu zapamiętywanie informacji, które można znaleźć w książkach?) Teraz mam wagę kuchenną, ale książka ciągle mi dobrze mi służy i przepisy z niej na pewno jeszcze się tu pojawią. Za to przepis musiałam lekko zmodyfikować, bo od jakiegoś czasu moje naleśniki, choć robione tak jak zawsze, zaczęły na drugi dzień pękać. Zawsze robię ich więcej, zeby jeszcze przez dzień, dwa móc się nimi cieszyć. Okazało się, że wystarczyło niewielkie zmniejszenie ilości mąki i znowu wszystko jest w porządku.
Proszę, korzystajcie, bo to najlepszy przepis na naleśniki, jaki znam.
Naleśniki
- 225 g (ok. 1½ szklanki) mąki
- 2 jajka
- szczypta soli
- 1 łyżka oleju
- 2 szklanki mleka
- olej lub klarowane masło, do smażenia
Przesiej mąkę, dodaj do niej jajka, sól, olej i trochę mleka. Zacznij mieszać mikserem, na wolnych obrotach. Gdy składniki się połączą i w masie nie będzie grudek, zacznij powoli dolewać resztę mleka i zwiększ obroty miksera. Miksuj przez 1-2 minuty. Gotowe ciast powinno mieć konsystencję gęstej słodkiej śmietanki.
Odstaw ciasto do lodówki przynajmniej na godzinę.
Przed smażeniem wymieszaj ciasto dobrze łyżką i, jeśli zbytnio zgęstniało, dolej trochę mleka lub wody.
Rozgrzej patelnię, posmaruj ją odrobiną oleju lub masła za pomocą pędzla. Wylej na nią porcję ciasta i rozprowadź je równomiernie po całym dnie. Smaż, na średnim ogniu, dopóki naleśnik nie zacznie odchodzić od patelni. Przewróć go i dosmaż krótko z drugiej strony. Powtarzaj, dopóki nie wykończysz ciasta.
Uwagi:
Żeby naleśniki miały tę samą grubość, warto odmierzać równe porcje ciasta miarką. Moja miarka to 1/4 szklanki, a smażę je na patelni o średnicy 24 cm, a same naleśniki mają 20-21 cm. Wychodzą cienkie i elastyczne.
Naleśniki, szczelnie owinięte folią spożywczą, można przechowywać w lodówce do 3 dni. Później ciasto traci elastyczność, łatwo pęka i nie jest już smaczne.
Smażę raczej blade naleśniki, ponieważ później, już nadziane, ponownie obsmażam na maśle lub zapiekam.
Ostanio do naleśników używam Mąki Wrocławskiej, która zresztą ma dopisek „najlepsza do naleśników” i chyba tak właśnie jest 🙂
∴
ostatnia aktualizacja 15.07.2015
Piękne ujęcie! 🙂 Ładnie wyglądają takie jaśniutkie! Ja swoje jem od razu, więc bardziej przyrumieniam – na patelni bez tłuszczu 🙂
Jakie fajniutkie :)) Ja smazylam kiedys nalesniki „na oko” ale od kiedy znalazlam przepis w ksiazce Michela Rouxa to teraz smaze tylko te. I dodaje do nich smietane. Wychodza takie delikatne i pyszne, ze az rozplywaja sie w ustach :))
Usciski.
pycha;) Tak delikatnie i lekko wyglądają;)
Ależ w cudownym momencie opublikowałaś ten wpis – w sobotę smażyłam naleśniki i pomyślałam sobie, że to moja najsłabsza strona kuchenna! Następnym razem wykorzystam ten przepis! Może wreszcie się uda jak należy:)
Jakie ładne, tak delikatnie wyglądają, jak mgiełka:)
Takie delikatne.. można się rozpłynąć. Ja poproszę jednego, z jakimś jasnym dżemikiem. 🙂
Saratelka – a ja nie umiem sobie odmówić (sporej) ilości masła do odsmażania naleśników. Cóż, słaby charakter…
Majka – właśnie, odkąd zaczęłam przestrzegać przepisu, okazało się, że zawsze wychodzą i są zawsze dobre. A śmietanę dodajesz kwaśną? Bo mam ochotę spróbować.
DarkAngelika – o tak, są pyszne i delikatne 🙂
Kreola – zawsze do usług 🙂
Kornik – takie własnie są! Francuzi znają się na kuchni 🙂
Sue – brzoskwiniowy może być? Już zawijam 🙂
Kremowke 🙂 Jesli nie masz ksiazki to tu znajdziesz przepis : http://wypiekizpasja.blox.pl/2010/07/Nalesniki-wedlug-M-Rouxa.html
MIlego dnia 🙂
Dzięki! Zapamiętam i wypróbuję.