Hummus z baraniną i orzeszkami piniowymi zrobiłam z okazji Festiwalu Kuchni Arabskiej organizowanego przez Pannę Malwinnę. I przyznam, że próbując wybrać ten jeden jedyny przepis czułam się, jak osiołek, któremu dano w żłoby. Tyle, że w tym wypadków, żłobów było tyle, ile krajów jest arabskich pomnożonych przez ilość potraw w kuchniach każdego z nich. A ja chciałabym spróbować wszystkiego!
Najpierw poszłam do arabskiej cukierni, z nadzieją, że coś mnie w niej zainspiruje. Wyszłam z kilkoma paczkami ciastek i przekonaniem, że moje umiejętności nie są wystarczające, żeby robić takie cuda.
A potem dałam się zaprosić na śniadanie do libańsko-francuskiego domu. Czego tam nie było! (Właściwie, to nie było jednego – mięsa, ale z tego zdałam sobie sprawę dużo później.) Na początek postaliśmy okrągłe chlebki manakish, wyglądające jak miniaturowe pizze – jedne grubo smarowane zatarem wymieszanym z oliwą, drugie przepyszną pastą z suszonego sera labneh utartego z papryką. Już byłam gotowa prosić o recepturę, gdy gospodarz sam zaczął opowiadać, że w Libanie miesza się labneh z bulgurem, z tej mieszanki lepi kulki i suszy je w słońcu, na dachach domów, a gdy stwardnieją na kamień, zawozi do młyna, gdzie zostają zmielone na proszek.
Zostaliśmy też poczęstowani ful medames – potrawą z gotowanego bobu (gospodyni zrobiła ją z małego, suszonego bobu, ale powiedziała, że można też użyć fasolki pinto), do której podano ciepły chleb pita, świeży ser labneh i warzywa – pomidory i cebulę (pokrojoną w cząstki i zalaną wodą, dzięki czemu straciła ostrość, a pozostała chrupiąca).
Na zakończenie dostaliśmy desery – muhallabieh, czyli mleczno-ryżowym pudding aromatyzowany wodą pomarańczową oraz ciasto z semoliny, nammoura.
Wszystko podano w ilościach wystarczających do nakarmienia dwa razy większej, niż zaproszona, liczby osób.
Na odchodne dostałam od gospodarza plik przepisów, z których do wypróbowania wybrałam hummus ze smażoną baraniną i orzeszkami piniowymi.
Hummus z baraniną i orzeszkami piniowymi
4 porcje na przystawkę
hummus:
- 1 puszka ciecierzycy (ok. 250 g po osączeniu)
- 1 ząbek czosnku, posiekany
- 2 łyżki sezamowej pasty tahini
- 11/2 łyżki soku z cytryny (lub do smaku)
- 1 łyżeczka oliwy
- 1/4 łyżeczki soli (lub do smaku)
- dodatkowo: oliwa do polania i słodka papryka w proszku do posypania
baranina:
- 1 łyżka oliwy
- 1/2 cebuli, pokrojonej w niedużą kostkę
- 1 ząbek czosnku, drobno posiekany
- 100 g mielonej baraniny lub jagnięciny
- 2 łyżki orzeszków piniowych
- sól do smaku
Osączoną soczewicę (nie wylewaj płynu, którym była zalana!) włóż do malaksera razem z czosnkiem. Dodaj 3-4 łyżki płynu z puszki i zmiksuj na gładko. Jeśli masa jest za gęsta, dodaj więcej płynu. Dołóż pastę tahini, sok z cytryny, oliwę oraz sól i dobrze wymieszaj.
Na patelni rozgrzej łyżkę oliwy i zeszklij na niej cebulę i czosnek. Dodaj mięso oraz orzeszki piniowe i smaż, często mieszająć, dopóki mięso się nie zrumieni. Dosól do smaku i odstaw, żeby ostygło. Jeśli baranina była tłusta, po usmażeniu wyłóż zawartość patelni na sitko, by osączyć ją z nadmiaru tłuszczu.
Na odpowiednio duży talerz wyłóż hummus. Polej go oliwą i posyp papryką i przykryj usmażonym z orzeszkami mięsem.
Podawaj z ciepłym chlebem pita.
***
Przepis na hummus z baraniną i orzeszkami piniowymi
dodaję do akcji II Festiwal Kuchni Arabskiej
organizowanej przez Pannę Malwinnę na blogu Filozofia Smaku.
***
Inne przystawki, które można podać na śniadanie razem z hummusem:
Hummus z baranina brzmi obłędnie!
Nigdy nie jadłam w takim połączeniu i na pewno sobie go wykonam.
Pozdrowienia!
Amber, ja też pierwszy raz dodałam baraninę bezpośrednio do hummusu, ale przecież te dwa składniki często spotykają się w arabskiej kuchni, więc długo się nie zastanawiałam, czy robić. Robić! 🙂
Wspaniale to wygląda, ależ musi obłędnie smakować!
Smakuje naprawdę dobrze – nie bez przyczyny mówi się, że kuchnia libańska jest najlepsza wśród wszystkich arabskich – a w dodatku śmiesznie proste w wykonaniu.
a gdzie się tak mówi? 😀
Zazdroszczę Ci tych arabskich smakołyków, które miałaś okazję skosztować (mam w głowie wizję tej pysznej pasty labneh…). A co do hummusu, to ja zawsze jem go w dość banalny sposób – z grillowanymi paprykami i z chlebkiem pita albo innym pieczywem. Ale ta wersja z baraniną rozbudziła moją wyobraźnię!
Mam zamiar wyłudzić nieco tego sproszkowanego labneh, żeby zrobić sobie taką pastę, bo niezwykle mi smakowała. A hummus, moim zdaniem, w żadnym połączeniu nie będzie banalny 🙂
ach, pięknie wygląda!
nic, tylko Ci pozazdrościć takiego hummusu!
Karmelitko, składniki nie są trudno dostępne – próbuj!
Niesamowicie intrygująca wersja hummusu. Koniecznie muszę wypróbować przepis.
Haniu, cieszę się, że cię zaciekawiła 🙂
A ja jeszcze hummusu nie jadlam, o! 🙂 Czekam na zaproszenie :))
Wpadnij do mnie! 🙂 Może sobie nawet z tej okazji nowy malakser sprawię, bo stary juz chyba resztkami sił goni.
Wygląda naprawdę wspaniale! pozdrawiamy 🙂
Pozdrawiam również 🙂