Ponieważ trafiła mi się znakomita ku temu okazja, postanowiłam odświeżyć bardzo dobry przepis na gofry belgijskie. Był to jeden z pierwszych przepisów, jakie zamieściłam na blogu, w związku z tym rzadko odwiedzany, a szkoda, bo wychodzą z niego znakomite gofry. Takie, których nie da się zjeść po jednej sztuce. Po prostu nie da się i już! Nawet jeśli podamy je i z cukrem pudrem, i z bitą, śmietaną, i z truskawkami. A może zwłaszcza, jeśli podamy je z cukrem pudrem, bitą śmietaną i truskawkami. Dlatego robię je rzadko, na przykład na wyjątkowe okazje, albo dla specjalnych gości.
A, zapomniałam. Był jeszcze syrop klonowy…
Gofry belgijskie
wystarczy do nakarmienia 4 głodnych osób
- 7g (1½ łyżeczki) suchych drożdży
- 2¾ szklanki ciepłego mleka
- 4 jajka
- 175 g (¾ szklanki) rozpuszczonego i przestudzonego masła
- ½ szklanki cukru
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (lub paczuszka cukru waniliowego)
- 600 g (4 szklanki) mąki
- dodatkowo: tłuszcz do smarowania gofrownicy (najlepiej masło)
- do podania: cukier puder, bita śmietana, syrop klonowy, owoce
Drożdże rozpuść w ¼ szklanki ciepłego mleka i odstaw na 10-15 minut, żeby „ruszyły”.
Oddziel żółtka od białek. Żółtka ubij mikserem z ¼ szklanki ciepłego mleka i rozpuszczonym masłem. Dodaj do nich rozpuszczone drożdże, cukier, sól i ekstrakt waniliowy i wymieszaj. Dodawaj porcjami na przemian – resztę mleka i mąkę, za każdym razem mieszając ciasto. Ciasto powinno byc dość gęste, gęściejsze od naleśnikowego, ale ciągle lejące. Ubij białka na pianę, wymieszaj z ciastem. Przykryj miskę folią i odstaw w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Ciasto powinno podwoić swoją objętość. W zależności od temperatury może to zająć 1-3 godzin.
Rozgrzej gofrownicę. Za pomocą pędzla nasmaruj ją tłuszczem i nalej do niej odpowiednią ilość ciasta (taką, jaka zaleca producent gofrownicy, ale pamiętaj, że ciasto będzie jeszcze rosło podczas pieczenia). Piecz na kolor złotobrązowy. Upieczone gofry trzymaj w piekarniku w temperaturze 100˚C.
Podawaj posypane cukrem pudrem, polane syropem klonowym lub z bitą śmietaną i owocami. Albo ze wszystkim na raz.
Przepis ze strony allrecipes.com
Uwagi:
Z tej porcji ciasta, w mojej gofrownicy, wyszło 10 podwójnych gofrów.
Wyrośnięte ciasto, przykryte folią, można wstawić do lodówki i dokończyć robienie gofrów później. Wyjmij je tylko odpowiednio wcześniej, żeby mogło dojść do temperatury pokojowej i ponownie zacząć rosnąć. To wygodny sposób, jeśli chcemy mieć gofry na śniadanie.
Jeśli już zupełnie nie liczysz kalorii, posmaruj gofry rozpuszczonym masłem dodatkowo, już po upieczeniu. Mmmm…
Wspaniale gofry,bardzo lubie.Pierwszy raz widze taki sposob ich smazenia nad palnikiem,dosc czasochlonne.
Nie, pieczenie ich zabiera tyle samo czasu, co w elektrycznej gofrownicy, a wychodzą bardziej chrupiące, więc elektryczna poszła w kąt 🙂
ależ piękne ci wyszły! Oooo.. a jak równiutko usmażone;)
Salwadorze, ta gofrownica, jeśli się ją dobrze rozgrzeje przed wlaniem ciasta, właśnie tak ładnie przypieka 🙂
Pamiętam moje pierwsze zetknięcie z belgijskimi goframi – słyszałam o nich w filmie, bodajże „kawa i papierosy”. Potem na chwilę o nich zapomniałam, aż w końcu na nie natrafiłam. O wow, są fantastyczne.
Lepsze były tylko te, które jadłam w dzieciństwie z polskich budek 😉 Ale gofry z czasów dzieciństwa to specjalny rodzaj gofrów, nie do powtórzenia…
Gofry belgijskie- my love 😀
Gdzie można kupić taką gofrownicę na palnik?
Karolino, swoją kupiłam jeszcze za czasów, gdy mieszkałam w Korei, w pewnym sklepie produktami do pieczenia. Znalazłam podobne wrzucając w Google hasło „patelnia do gofrów”, niestety widzę, że sporo sobie za nie winszują.