Flaki są zupełnie jak golonka, albo się je kocha, albo nienawidzi. Jeśli się kocha, to za smak, jeśli nienawidzi, to głównie za zapach. Całe szczęście, teraz można kupić oczyszczone i wstępnie obgotowane, a nawet pokojone flaki, więc to co nam zostaje do zrobienia w domu, to wypłukanie ich, powtórne obgotowanie i następnie ugotowanie ich do miękkości w rosole. Ja wybieram flaki cielęce. Jeśli chcemy mieć dobre flaki cielęce w rosole, warto do nich przyrządzić tradycyjny wywar z kości, najlepiej cielęcych lub wołowych. Nic trudnego, wystarczy wrzucić kości do dużego garnka i gotować z warzywami i przyprawami, aż powstanie smaczny wywar. Zabiera to trochę czasu, ale trzeba po prostu odpowiednio wcześniej go nastawić i po kłopocie. Co do gotowania samych flaków, tak, przy obgotowywaniu trochę „aromatu” będzie się unosić w kuchni, ale moim zdaniem, sprawa jest tego warta. Gdy flaki już się gotują w rosole, doprawione, zapach znika. Ja flaki kocham (i pewnie dlatego zwykle nazywam je flaczkami, a nie flakami), a kuchnię zawsze można wywietrzyć.
W przypadku takich czasochłonnych zup, jak flaki, gotujemy ich więcej, tak by coś zostało na drugi dzień i najlepiej jeszcze kilka porcji do zamrożenia. Flaczki zawsze jem z pajdą świeżego chleba, najlepiej takiego na zakwasie, z chrupiącą skórką.
Flaki cielęce w rosole
z warzywami, imbirem i majerankiem
6-8 porcji
- 1 opakowanie flaków cielęcych (900g)
- ok. 1 kg kości wołowych lub cielęcych
- 2-3 litry wody
- 2 średnie marchewki
- 1 średnia pietruszka
- ½ niedużego selera
- 1 mała cebula, przekrojona na pół i opalona nad ogniem
- przyprawy: 2 liście laurowe, 2-3 ziela angielskie, ¼ łyżeczki pieprzu w ziarnach
- sól i pieprz do smaku
- 1 mały ząbek czosnku, roztarty z solą
- 2-3 cm kawałek imbiru, pokrojony na plasterki
- 1 łyżka suszonego majeranku + trochę do posypania
- opcjonalnie: 1-2 szczypty chili w płatkach lub ostrej sproszkowanej papryki (lub do smaku)
- na zasmażkę: 30 g mąki (3 łyżki) + 30 g masła (2 łyżki)
- dodatkowo: kilka kromek świeżego pieczywa
Flaki przepłucz 1-2 razy w zimnej wodzie, odcedź, włóż do garnka, zalej świeżą wodą, tak by je zakrywała i zagotuj. Odcedź na durszlaku.
Kości wołowe umieść w garnku razem z warzywami i przyprawami, zalej wodą, tak by je zakrywała i zagotuj. Posól lekko. Gotuj na małym ogniu, aż powstawnie dobry wywar, 1-2 godziny. Marchewkę, pietruszkę i selera wyjmij, gdy tylko zmiękną i po przestudzeniu pokrój w zapałkę. Odłóż na później. Gdy wywar będzie gotowy, przecedź go przez gęste sitko lub gazę.
Obgotowane flaczki zalej wywarem z kości. Dodaj roztarty czosnek, imbir w plasterkach i majeranek. Gotuj, aż flaki zrobią się bardzo miękkie, 1-2 godziny.
Z mąki i masła zrób jasną zasmażkę. Rozprowadź ją niewielką ilością rosołu, zagotuj mieszając. Rozprowadzoną zasmażkę wlej do zupy, wymieszaj i zagotuj. Dodaj pokrojone w słupki warzywa, ostrą paprykę i świeżo mielony pieprz do smaku. Jeśi trzeba, dosól.
Flaczki posyp dodatkowo majerankiem i podaj z kromką świeżego pieczywa.
Uwielbiam flaki, ale nigdy sama nie robiłam 😀
Marta, to pierwszy raz najlepiej, gdy jak najmniej osób będzie w domu, a sąsiedzi w pracy 😉
A na serio, to wcale nie jest tak źle 🙂
Majeranek to raczej na samym końcu gdyż wczesne jego dodanie do potrawy powoduje jej gorycz…….. taki kucharski kanon…. pozdro
Jacek, goryczki nie zauważyłam, ale oczywiście można dodać majeranek i pod koniec gotowania.