Mam w kuchni jedną taką szafkę, która jest niczym torebka Mamy Muminka. Zdaje się, że mieści w sobie absolutnie wszystko, a już na pewno da się w niej znaleźć coś przydatnego w danej chwili. Nieprzydatnego też. Już nie raz, nie dwa znajdowałam w niej rzeczy, o których posiadanie zupełnie bym siebie nie podejrzewała. Być może jej sekret tkwi w tym, że to szafka narożna, niepozorna na zewnątrz, za to z bardzo pojemnym wnętrzem. Być może znaczenie ma fakt, że jest to szafka wisząca, do której dużo prościej wkłada się różne rzeczy, niż się je z niej wyjmuje (wiecie, krzesło trzeba przytargać, wspiąć się na nie…). Być może to kwestia mojej dobrej, ale krótkiej pamięci. Zresztą, nieważne. Kiedy więc niedawno wpadałam na pomysł zrobienia szybkiego hummusu i zamiast ciecierzycy w puszce wyjęłam z niej pół kilograma suszonej, nawet się nie zdziwiłam. O szybkim hummusie musiałam wprawdzie zapomnieć, ale ciecierzycę namoczyłam i przez kilka następnych dni przyrządzałam z niej różne cuda. A jedno smaczniejsze od drugiego. Na pierwszy ogień poszedł falafel.
Falafel z sosem jogurtowym
2-4 porcje
- 1 szklanka namoczonej i następnie osuszonej ciecierzycy*
- 1 szklanka bobu, obranego ze skórek (użyłam mrożonego)
- ½ szklanki świeżej kolendry, z grubsza posiekanej
- ½ szklanki natki pietruszki, z grubsza posiekanej
- ¼ szklanki zielonej cebulki/dymki, posiekanej
- 3 ząbki czosnku
- 1 łyżeczka mielonej kolendry
- 2 łyżeczki mielonego kminu rzymskiego
- ¼ łyżeczki soli (lub do smaku)
- olej do głębokiego smażenia
Ciecierzycę, bób, świeżą kolendrę, natkę, zieloną cebulkę oraz czosnek przepuść przez maszynkę do mielenia mięsa. Zmieloną masę wymieszaj z kolendrą w proszku, kminem i solą.
Olej rozgrzej we frytownicy lub na głębokiej patelni do 180ºC.
Z przygotowanej masy formuj małe kulki, spłaszczaj je lekko i smaż na rozgrzanym oleju, aż będą miały złotobrązową, chrupiąca skórkę. Nie wrzucaj na tłuszcz zbyt wielu kotlecików na raz, bo mogą się rozpadać.
Podawaj z sosem jogurtowo-ogórkowym. Dobre zarówno na ciepło, jak i na zimno.
Sos jogurtowy z ogórkiem i miętą
- 1 krótki ogórek lub pół długiego
- 2 łyżki liści mięty, pokrojonych w paseczki
- ½ szklanki gęstego jogurtu (np. greckiego)
- ½ łyżeczki soku cytrynowego (lub do smaku)
- sól i pieprz
Umyty, ale nieobrany ogórek przekrój na pół, usuń gniazda nasienne. Ogórka zetrzyj na tarce o grubych oczkach, posól lekko i odstaw na kwadrans. Odciśnij z nadmiaru soków. Wymieszaj z miętą i jogurtem. Dopraw do smaku sokiem cytrynowym, solą i pieprzem.
Jak przygotować suszoną ciecierzycę?
Ciecierzycę zalej dużą ilością zimnej wody wymieszanej z niewielką ilością sody (na pół kilograma ciecierzycy dałam ½ łyżeczki). Odstaw na noc. Ciecierzyca zwiększy objętość 2-3 razy. Odcedź i używaj w zależności od przepisu, surową lub po ugotowaniu w świeżej wodzie do miękkości, ok. 45 minut.
Kochana, też mam w kuchni taką czarodziejską szafkę! 🙂 A falafel pyszna sprawa, choć od wieków go nie jadłam…
Ja mam takie jedno miejsce, które szumnie nazywa się Petra Palace, a jest w rzeczywistości małym barem z pysznym jedzeniem arabskim. I tam sobie często pozwalam na porcję falafela. Ale fajnie było go sobie zrobić w domu 🙂
Też mam taką szafkę, która mieści wszystko 🙂 Falafel wygląda wspaniale, z pewnością jest pyszny 🙂
Ja teraz poważnie przymierzam się do wyjęcia wszystkich swoich skarbów i ustalenia planu, kiedy, który i do czego wykorzystam 🙂 Wszytko oczywiście po to, żeby można było dołożyć nowe.
Nigdy nie jadlam falafelu 🙂 Musze wreszcie sprobowac. Co prawda w mojej szafce suszonej ani puszkowanej ciecierzycy nie znajde ale w sklepie to na pewno 🙂
Sciskam poswiatecznie 🙂
Kto, jak kto, ale ty na pewno masz dostep do dobrego falafelu. Skorzystaj! Odpozdrawiam 🙂
Też mam taką szafkę. Ostatnio wyciągnęłam z niej owoce na kompot z suszu i piliśmy sobie w palmową niedzielę, a co tam. Ciecierzycę suszoną mam, ale bardzo mało. Na falafelki chyba za mało.
A ja jabłka z wigilijnego suszu dodwałam do babki wielkanocnej 🙂 Trochę z ulgą czytam, że nie jestem jedynym zbieraczem w blogosferze. I jedno jest pewne, w razie czego, mam zapasy jedzenia przynajmniej na miesiąc!
Też mam taką szafkę a raczej kilka szafek – nawet kiedy wracam do domu po długich wakacjach, to zawsze znajduję w nich aktualne frykasy. Kasze, makarony, strączki i całą masę przypraw, a do tego słoiki tahiny, masła orzechowego i różnych olei. Niewiele więcej trzeba 🙂
A co to by było, gdybyśmy spiżarniami dysponowały?
I dlatego muszę mieć więcej szafek w kuchni. Narazie mam jedną i to pod zlewem, więc chyba sie nie liczy. No i taką jedną w ścianie, a’la spiżarnia. Falafel – super. Odkąd mieszkam w Berlinie jestem od nich uzależniona 🙂
O, moja szafka pod zlewem też potrafi sporo pomiescić. Tyle, że do jedzenia 😉
Też mam taką szafkę, dostępne jest dolne jej piętro, natomiast wyższe wymagają wspomnianego krzesła – ostatnio okazało się np, że mam tam miód lawendowy (!!). Uwielbiam takie znajdowanie skarbów, gdy coś świetnego nagle w ręce wpada, choć wcale się tego nie szukało. Twój falafel piękny i pysznie ujęty. Ja nie uznaję puszkowanej cieciorki, zawsze namaczam i gotuję, lub jak w przypadku falafela – nie gotuję. Taka ma według mnie znacznie fajniejszą konsysytencję. Pozdrawim ciepło z zimowej wciąż Warszawy!!
Miód lawendowy – piękne znalezisko! Idę ponownie przetrząsnąć swoją, może chociaż jakaś zapomniana czekolada się trafi 😉
Ja mam nie szafkę, a pudło drewniane w szafce. Pudło w zamierzeniu jest na „kasze i strączkowe”. Jak czasem tak bardziej tam zajrzę, zazwyczaj uznaję, że mogłabym otworzyć sklepik: soczewica w 4 kolorach, dwie otwarte paczki ciecierzycy, itd.
A falafelki robiłam właśnie wczoraj, z „Jerusalem”, i zdziwiłam się, że to z niegotowanej ciecierzycy. Btw, ja nigdy nie dodaję do moczenia czy gotowania sody… Słyszałam o tym i raz nawet spróbowałam, ale ogólnie nie czuję potrzeby; nie mam wrażenia, by jakoś b. długo się gotowała.
Ja również byłam zdziwiona, gdy się dowiedziałam, że falafel to z surowej ciecierzycy. Choc widziałam i przepisy z gotowanej, ale są w zdecydowanej mniejszości. Pudła? O pudłach to wstydzę się wspomnieć. Tzn. oprócz szafki są jeszcze torby z tym i owym, porozstawiane tu i ówdzie… Ech…