Racuchy z książki Hygge. Duńska sztuka szczęścia są inne. Lżejsze i jeszcze bardziej puszyste od naszych tradycyjnych racuchów. Racuchy hygge, w książce zwane racuchami cioci Iny*, robi się podobnie do naszych – z mleka, mąki, drożdży i jajek. Z tym, że jajek jest w nich naprawdę dużo, a samo ciasto wyrasta sobie w ciepełku kąpieli wodnej. Ciasto wychodzi więc żółciutkie, a do tego leciutkie i bardzo puchate. Zawiera ono sporo jajek i drożdży, ale tylko symboliczną ilość cukru, raptem szczyptę, więc szcześliwe racuchy najlepiej smakują posmarowane cienką (lub nie) warstwą dżemu. My zjedliśmy je częściowo z konfiturami, częściowo posypane cukrem pudrem. I niech mi nikt nie mówi, że racuchy szczęścia nie dają, bo dają. I nasze, i te duńskie. Choć te duńskie to naprawdę kwintesencja hygge.
Podobno te racuchy dobrze się mrożą. Zostawiliśmy cztery, żeby to potwierdzić. Zobaczymy za czas jakiś.
Update: Tak, zamrożone, lekko odmrożone i odgrzane na patelni (bez tłuszczu, na małym ogniu) racuchy były nadal wyśmienite!
* Dzięki dyskusji pod wpisem z tymi racuchami, dowiedziałam się, że ich oryginalna nazwa to tykke ærø pandekager czyli poprostu grube naleśniki z Ærø. Dziękuję, Elżbieto 🙂
Duńskie racuchy hygge
tykke ærø pandekager – grube naleśniki z Ærø
na ok. 25 racuchów (4-5 porcji)
- 500 ml mleka pełnotłustego
- 50 g świeżych drożdży lub 14 g drożdży instant (2 paczki )
- 8-10 jajek
- 500 g uniwersalnej mąki pszennej
- szczypta soli
- szczypta cukru
- olej do smażenia (sporo)
- dodatki: dżem, konfitura, cukier puder
Drożdże rozpuść w ciepłym, ale nie gorącym mleku. Oddziel żółtka od białek.
Przygotuj garnek z 5-6 cm wody na dnie i pasującą do niego miskę metalową. Do miski wlej rozpuszczone w mleku drożdże, dosypuj stopniowo mąkę, sól oraz cukier, mieszając energicznie rózgą, by rozbić grudki mąki. Wmieszaj w ciasto żółtka. Wodę w garnku zagotuj i wyłącz. Miskę z ciastem postaw na garnku z gorącą wodą, nakryj ściereczką i zostaw do wyrastania w kąpieli wodnej, aż ciasto urośnie i zwiększy objętość przynajmniej dwukrotnie.
Ubij białka na sztywną pianę i delikatnie, ale dokładnie wymieszaj łopatką z ciastem drożdżowym.
Na dużej patelni rozgrzej grubą warstwę oleju, przynajmniej centymetr. Nakładaj chochlą okrągłe racuchy i smaż partiami, na niedużym ogniu, aż się zezłocą od spodu i urosną, jakieś 2 minuty. Przewróć i dosmaż z drugiej strony. Odkładaj na ręcznik papierowy, by osączyć z nadmieru oleju. Jeśli będzie trzeba, dolej oleju i rozgrzej go ponownie przed smażeniem kolejnej partii.
Racuchy hygge podawaj na ciepło z dżemem, konfiturą lub posypane cukrem pudrem.
Przepis na racuchy hygge pochodzi z książki Hygge. Duńska sztuka szczęścia Marie Tourell Søderberg.
W oryginalnym przepisie użyte zostały świeże drożdże. Ja wybrałam drożdże instant, bo te zawsze mam w kuchni i sprawdziły się bez zarzutu. Do ciasta użyłam maksymalnej ilości jajek, czyli dziesięciu (dużych). Ciasto rosło 1 godzinę i 15 minut i zwiększyło swoją objętość jakieś 3 razy. W połowie wyrastania ciasta podgrzałam jeszcze raz wodę w garnku, króciutko, przez 10 sekund.
Ale wspaniale wygladaja! Z tak iloscia jajek jak w przepisie musza naprawde rewelacyjnie smakowac 🙂 Dobrze, ze upieklam dzis placek drozdzowy bo inaczej chyba by mi jezyk wpadl…no wiadomo gdzie 🙂
Usciski.
Z jajkami niezły czad, nie? Ale warto, naprawdę warto.
Dobrze jest mieć taką Ciotkę przez duże C, która robi pyszności i jeszcze dzieli się przepisem. Racuchy fenomenalne. Zapisuję 🙂
Taka ciotka powinna być obowiązkowa dla każdego!
O rany, tyle jajek? Ale wyglądają smakowicie!
Łatwiej się z taką ilością jajek pogodzić, gdy robi się racuchy z połowy porcji 😉
Miałam trudności ze zrobieniem tych racuchów. Porobiły się grudki 🙁 ale mimo wszystko, były bardzo smaczne i Sylwester w stylu hygge uważam za udany 🙂
U mnie się całkiem zgrabnie wymieszały, może to zależy od mąki? A, i mieszałam dość dużą rózgą. Najważniejsze, jednak że smakowały 🙂 Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Doskonałe racuchy! Dużo lepsze od znanych mi wcześniej, typowo polskich racuchów:D Szkoda, że tak późno trafiłam na Twój blog i ten przepis, bo już dawno bym się nimi zajadała:D
Są przepyszne, to prawda. Dzięki za komentarz!