Spędziłam dziś pół dnia werując książki Donny Hay. Zaczęło się od poszukiwania przepisu na dip z białej fasoli z pieczonym czosnkiem. Przepis znalazłam szybko, bo mniej więcej pamiętałam, gdzie go szukać, ale po drodze trochę czasu zeszło mi – jak zwykle, gdy dopadnę czegokolwiek autorstwa DH – na podziwianiu zdjęć i zaznaczaniu kolejnych przepisów do wypróbowania. Czas ten na pewno nie był zmarnowany, bo mam z głowy wymyślanie obiadów przez kolejne dwa miesiące. Donna rządzi 🙂 to oczywiste, wystarczy zajrzeć na jej stronę.
Sam dip, jak większość dipów, robi się w parę minut, pod warunkiem, że ma się pod ręką upieczony czosnek. Ja miałam, bo wrzuciłam główkę do piekarnika, w którym dzień wcześniej piekł się kurczak. A dalej poszło jak z płatka. Zamiast polecanego chlebka pita była przypieczona pod grillem bagietka pokrojona w grube słupki.
Dip z białej fasoli z pieczonym czosnkiem
- puszka białej fasoli np. cannellini
- mała główka czosnku, upieczona*
- 2 łyżki soku z cytryny
- 2 łyżki oliwy z oliwek, plus trochę do polania
- 1/2 łyżeczki mielonego kminu rzymskiego
- 3 łyżki grubo posiekanej mięty, plus kilka całych listków do przybrania
Ten dip z białej fasoli znika prawie tak szybko, jak się robi.
* Czosnek można upiec albo dorzucając do piekących się w piekarniku warzyw lub mięsa całą główkę, skropioną oliwą, w łupinach, ale ze ściętym czubkiem (tym, z którego wyrosłyby czosnkowe łodygi, gdyby im na to pozwolić), albo piekąc go solo, w foremce lub naczyniu żaroodpornym, obrany lub nieobrany, skropiony oliwą, w temperaturze 150-160˚C, aż zmięknie (pół godziny lub dłużej).
Dip zrobiłam według przepisu z książki Donny Hay Flavors.
Jak już sobie zrobiłam to konto- specjalnie dla Ciebie Bee:)-to i tu napisze dla czytających.
Dip jest błyskawiczny w wykonaniu i bardzo smaczny. Takie ” cos innego”. Dla mnie pól łyżeczki kminu było za mało ( był za mało wyrazisty w smaku) i dałam więcej. Cytryny tez ,bo lubimy wyraziste smaki.
Dziękuję ślicznie 🙂 Następny krok – własny blog (ale mi się zrymowało), wszyscy/kie czekamy!
A ilość przypraw zawsze trzeba dostować do własnego smaku, nie da się inaczej 🙂