Zwróciłam uwagę na ten przepis na dip z bakłażanów, ponieważ wykorzystuje on gotowanego bakłażana a przyznam, że nie zdarzyło mi się jeszcze przygotowywać go w ten sposób. Smażonego uwielbiam, chociaż wiele osób narzeka, że zbytnio chłonie tłuszcz. Pieczony, grillowany – również bardzo mi smakuje. Ale gotowany? Do tej pory nie budził we mnie dobrych skojarzeń. Dip na zdjęciu wyglądał jednak całkiem apetycznie, a do tego przepis zakładał wykorzystanie dużych, wyrośniętych bakłażanów, więc pomyślałam, że dobrze będzie mieć w zanadrzu jakiś sposób na ich utylizację.
Przepis w Australian Gourmet Traveller przewidywał, moim zdaniem, użycie zbyt małej ilości przypraw. Dip wyszedł pikantny, ale mimo to nijaki. Ponieważ oryginalny przepis pochodził z kuchni Hmongów, grupy etnicznej zamieszkującej m.in. Wietnam i Kambodżę, sięgnęłam po kilka dodatkowych przypraw używanych w południowo-wschodniej Azji – sos rybny, olej sezamowy i cukier. Dip po poprawkach mogę polecić z czystym sumieniem, ale ostrzegam – jest bardzo ostry, więc radzę zacząć dodawanie papryczek od jednej sztuki i to może bez pestek.
Polecam też towarzyszące mu domowe prażynki z papieru ryżowego. Mamy dużo zabawy podczas smażenia i przyjemności z chrupania świeżych chipsów przy niewielkim nakładzie pracy i środków.
Pikantny dip z bakłażanów
wychodzi 1 szklanka dipu
- 500 g bakłażanów
- 4 ząbki czosnku, pokrojone w cienkie plasterki
- olej do smażenia
- 1-2 małe ostre czerwone papryczki chili, posiekane
- 1/4 łyżeczki soli
- 2 zielone cebulki (dymki), tylko biała część, posiekane
- 1/2 szklanki liści kolendry + kilka całych do dekoracji
- 1/2 łyżeczki sosu rybnego
- 1/2 łyżeczki cukru
- 1/4 łyżeczki oleju sezamowego
Wrzuć całe bakłażany do gotującej się wody i ugotuj je do miękkości. W czasie gotowania dobrze jest je czymś obciążyć, żeby nie wypływały na wierzch. Wyjmij, przestudź, obierz ze skórki a miąższ pokrój i wyłóż na sitko, żeby osączyć go z nadmiaru płynu.
Gdy bakłażan będzie obciekał, usmaż plasterki czosnku na chrupiąco, na lekko rozgrzanym oleju.
W moździerzu utrzyj połowę papryczek z solą, dodaj zieloną cebulkę i kolendrę i utrzyj razem na pastę. Osączonego bakłażana posiekaj drobno nożem lub zmiel w malakserze (użyj trybu pulsacyjnego, żeby nie zmienił się w nieapetyczną papkę). Wymieszaj z utartą wcześniej pastą i dopraw sosem rybnym, cukrem i olejem sezamowym. Jeśli lubisz bardzo pikantne dania, dodaj resztę posiekanych papryczek.
Posyp smażonym czosnkiem i liśćmi kolendry. Podawaj z domowymi prażynkami ryżowymi.
Przepis na dip z bakłażanów (nieco zmodyfkowany tutaj) pochodzi z Australian Gourmet Traveller
Ryżowe prażynki
- 4 arkusze papieru ryżowego
- olej do smażenia
Na patelnię nalej wystarczającą ilość oleju – przynajmniej 1 cm – i mocno go rozgrzej. Na rozgrzany olej kładź szczypcami papier ryżowy i smaż króciutko, tylko kilka sekund. Zdejmuj z patelni natychmiast, gdy tylko „napuchnie” (patrz: film poniżej) i odkładaj na ręcznik papierowy.
Znowu coś dla mnie – uwielbiam bakłażana. Jakiś czas temu jadłam w restauracji chińskiej bakłażana gotowanego na parze i smakował genialnie. Twój dip wygląda bardzo apetycznie i świetny pomysł na prażynki – będę musiała kiedyś takie zrobić.
zdjęcie jest przepyszne. a mnie najbardziej zaciekawiły prażynki.
takie prazynki,to dla mnie cos nowego-swietny pomysl i efekt!!! a taki dip super brzmi i wyglada, mnie zniecheca kolendra,bo tej nijak nie polubie……
sliczne fotka 🙂
Pozdrawiam 🙂
Czasem nachodzi mnie wielka ochota na te prażynki, i pochlaniam mnóstwo, a potem nie jem następne pół roku;-) (nie smażę, kupuję gotowe).
Rzeczywiscie sugestia, by gotować bakłażan, też by mnie zdziwiła – ale w sumie, dlaczego nie? Jak widać warto.
Kultura Hmong jest b. ciekawa, nie wiem, czy widziałaś film Gran Torino, którego akcja dzieje się wśród Amerykanów pochodzących z tego plemienia? B. dobry.
Gosiu, czytałam kiedyś artykuł, napisany przez Harolda McGee, o tym dlaczego niektórzy ludzie nie znoszą kolendry. Bardzo ciekawy, teraz udało mi się odnaleźć tylko wersję w jęz. angielkim z NYT:
http://www.nytimes.com/2010/04/14/dining/14curious.html
W skrócie – w krajach, gdzie nie jada i nie jadało się kolendry, kojarzy się ona ludziom źle. Nasze mózgi kojarzą jej zapach ze środkami czystości (mydłem) i robactwem (pluskwy) a wszystko przez podobne aldehydy.
Jest sposób, żeby kolendrę polubić – trzeba ją po prostu jeść 🙂 Mocne rozdrobnienie liści, np. dokłądne posiekanie lub utracie, likwiduje ten nieprzyjemny dla niektórych smak, więc od ucieranych można zacząć przygodę z kolendrą. A takie są dodawane do tego dipu, wiecheć dekoracyjny można pominąć. Albo spróbować pesto z kolendry, podobno wcześniej znane w regionie morza Śródziemnego niż bazyliowe.
Spróbujesz? 🙂
Aniu, filmu nie widziałam, ale słyszałam o nim. Skoro polecasz, na pewno obejrzę.
I jeszcze serial Justified – bardzo dobry!
świetny pomysł na bakłażana i jak zawsze przepiękne zdjęcie, dziękujemy za dodanie!
uwielbiam dip bakłażanowy!