Czekolada i mięta, to połączenie, któremu nie umiem się oprzeć. Czekoladę z miętowym nadzieniem wywęszę, choćby była próżniowo zapakowana. Jeszcze gorzej sprawa ma się z czekoladkami After Eight – jeśli mam je pod ręką, nie spocznę, dopóki nie zobaczę pustego pudełka. Może to i lepiej, że nie mam do nich stałego dostępu… W zeszłym roku, przed świętami, nieopatrznie napomknęłam znajomej o mojej wielkiej miłości do tych czekoladek i fakcie, że nie widziałam ich jeszcze w Korei. I bach – kilka tygodni później zostałam obdarowana całym workiem, no dobrze, woreczkiem, tych miętowych pyszności. W woreczku nie było jednak dobrze mi znanych ciemnych kwadracików, ale okrągłe cukierki we wszystkich czekoladowych kolorach – ciemne, mleczne i białe. Ach, co to była za uczta! Dowiedziałam się przy okazji, że mięta smakuje dobrze nie tylko z gorzką czekoladą, ale również z mleczną i białą. Jakiś czas temu znalazłam miętowe brownies u Davida Lebovitza. Wyglądają rewlacyjnie i może kiedyś pokuszę się o ich zrobienie. Może, bo ich przygotowanie trzeba włożyć jednak trochę pracy. Na razie, dla zaspokojenia apetytu na czekoladę z miętą, zrobiłam sobie taki szybki deser czekoladowo-miętowy.
Deser czekoladowo-miętowy
dla wielbicieli czekoladek After Eight
2 porcje
- kawałek dobrego czekoladowego ciasta (np. łaciate brownies)
- 2 gałki lodów miętowych
polewa czekoladowa:
- 50 g mlecznej czekolady
- 1 łyżka oleju z orzechów włoskich
Czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej (włóż ją do metalowej miski i postaw na garnku z lekko gotującą się wodą; miska nie może dotykać wody). Powoli dolewaj olej i dokładnie wymieszaj z czekoladą. Zdejmij miskę z garnka.
Ciasto czekoladowe pokrusz lub pokrój na małe kawałki. Włóż do szklanek. Na ciasto połóż po gałce lodów miętowych. Polej wystudzoną polewą czekoladową.
och… moje kolory
i smaki 😉
Ślinka mi pociekła:)
Dla mnie to też wspaniała kombinacja smaków.
A przepisy D.Lebovitz’a uwielbiam.
Pozdrowienia!
to ciekawe jak mięta z czekoladą potrafią zawrócić w głowie..;-)))
Wydaje mi sie, ze czekolada i mieta to dosc „trudne” polaczenie. Latwo je zepsuc sztucznymi olejkami (patrz: czekoladki After Eight), trzeba bardzo dbac o rownowage smakow… Twoj deser prezentuje sie wysmienicie i bardzo elegancko!
ja osobiście nie lubię mięty jednak twoje zdjęcia sprawiają że deser wygląda bardzo zachęcająco
Czekolada i mięta to jedno z moich ulubionych połaczeń 🙂 Wobec tego Twój deser na pewno jest cudowny! Pozdrawiam!
Ajlowiuuu – ja też lubię to połączenie kolorów 🙂
Elexis – tak to już jest z miętą i z czekoladą, sama mam niekontrolowane odruchy 😉
Amber – Davida czytuję namiętnie, nie dość, że publikuje fantastyczne przepisy, to jeszcze i ciekawe opowieści – pełen profesjonalizm, prawda?
Asieja – oj, potrafią, potrafią…
Maggie – ostatnim razem, kiedy jadałam After Eight wszystko było z nimi w porządku. Mówisz, że przesadzają ze sztucznymi olejkami?
Ale babka – och, jak ja bym chciała, żeby to były moje zdjęcia… Wyręczam się ślubnym 🙂
Escapade Gourmande – zostało po nim tylko wspomnienie, ale bardzo miłe wspomnienie 🙂 Pozdrawiam również!
czekolada i mieta… lubie takie polaczenie:)
Aga – no bo, jak tu go nie lubić?
Pycha! No to kiedy moge wpasc na ten deser? :))
Majka – w każdej chwili! 🙂