Czasem dzieje się tak. Idę wieczorem do sklepu, a tam czekają na mnie piękne, świeżutkie krewetki przecenione o 50%. Czasem już obrane. Chwytam wtedy tackę i biegusiem udaję się do kasy, zgarniając po drodze natkę pietruszki i bagietkę. Bo białe wino i oliwę zwykle mam na stanie. Dom, patelnia, jemy. Życie w Korei ma naprawdę wiele dobrych stron. Jeśli czegoś żałuję, to tego, że kupiłam tylko jedną tackę oraz tego, że znowu nie dostałam pietruszki płaskolistnej tylko karbowaną. Ale, jak się nie ma co się lubi… Grunt, że krewetki w oliwie świeżuteńkie, sama oliwa – palce lizać, wino też niczego sobie. No i, w sumie, na kolację nie należy się objadać.
Czosnkowe krewetki w oliwie i białym winie
na lekką kolację dla 2 osób lub 4-6 przystawek
- ½ szklanki dobrej oliwy*
- 10 ząbków czosnku, pokrojonych w cienkie plasterki
- ok. 300 g obranych i oczyszczonych krewetek, z ogonkami
- ¼ łyżeczki chili w płatkach
- sól, do smaku
- 1 szklanka białego wytrawnego wina
- ½ szklanki natki pietruszki, posiekanej
- dodatkowo: chrupiąca bagietka lub pszenne bułeczki
Na dużej patelni (koniecznie dużej, bo wino musi zostać szybko odparowane) podgrzej oliwę na małym ogniu. Dodaj do niej czosnek, podgrzewaj go przez chwilę, żeby zaromatyzował oliwę. Dodaj krewetki, chili oraz sól do smaku, zamieszaj wszystko. Wlej wino, zwiększ mocno ogień i gotuj, aż 1/3 wina odparuje. Podczas gotowania cały czas poruszaj patelnią, żeby oliwa połączyła się z winem tworząc emulsję.
Posyp pietruszką i podawaj natychmiast ze świeżym pieczywem, które będzie pomocne w wyjadaniu sosu.
* Moja definicja dobrej oliwy – to po prostu taka, która nam smakuje 🙂
no niby nie powinno obajdać się na kolacje, ale taką kolacje to bym pochłonęła w nieograniczonej ilości, poniewać ż uwielbiam krewetki :)))
W tym wypadku rzeczywiście trzeba sobie narzucić dyscyplinę, inaczej mogłoby się źle skończyć 🙂
Oj tak – taki sposób na krewetki jest najprostszy i najsmaczniejszy 🙂
Mój ulubiony 🙂
O matko i corko…zrobilam sie glodna 🙂 UWIELBIAM takie krewetki. Jak ja Ci zazdroszcze takich kolacji… Zaraz lece do sklepu po krewetki 🙂
Udanego weekendu 🙂
Udanych zakupów i przyjemnej konsumpcji w takim razie życzę!
😉
Chciałabym mieć pod domem taki sklep.
Uwielbiam takie potrawy, kilka składników wysokiej jakości, które tworzą cudowne danie 🙂
Mam cały worek i jakoś lenia by je przyrządzić a jadałam takie właśnie jak w Twoim przepisie będąc w Hiszpanii..oj tęsknię, tęsknie!
Malgosia Z & KLFoodBlog – tak, zdecydowanie hiszpańskie pochodzenie mają te krewetki 🙂
Też uwielbiamy te stwory. Coś bardzo podobnego jedliśmy w Hiszpanii. Z białym winem i świeżą bagietką – pycholota
Ubóstwiam tak przygotowane krewetki!
Jeżeli jednak zobaczyłabym w moim mieście,
krewetki przecenione o 50%, uciekałabym gdzie pieprz rośnie 😉
Niestety ze świeżością owoców morza w mojej okolicy jest kiepsko.
Często te nieprzecenione budzą wiele wątpliwości.
Konwalie, wiem. Przeraża mnie to jak wyglądają ryby i owoce morza w niektórych polskich sklepach. Tu mają one jednodniowy termin przydatności do spożycia, dlatego te, które pod koniec dnia jeszcze nie zostały sprzedane, są przeceniane. Nie zobaczysz ich drugiego dnia.