Mam nowy przepis dla wielbicieli pitnej czekolady. Piliśmy już czekoladę kokosową z wielką czapą bezowej pianki, piliśmy białą czekoladę doprawioną kardamonem, wanilią i gałką muszkatołową. Dzisiaj dorzucam trzeci fantastyczny czekoladowy napitek. Czekolada sezamowa swój niezwykły smak zawdzięcza dodatkowi pasty tahini, którą pewnie macie w lodówce jeśli lubicie hummusy. A na pewno lubicie. Robi się ją niezwykle prosto: wystarczy podgrzać mleko i rozpuścić w nim połamaną na kawałki czekoladę (im czekolada ciemniejsza, tym lepiej, moim zdaniem), sezamową pastę tahini i dosłodzić, tym czym lubicie. Ja użyłam brązowego cukru. Przelejcie do kubka i delektujcie się nią powoli. Nie musicie się spieszyć, bo czekolada sezamowa stygnąc, robi się coraz smaczniejsza.
Czekolada sezamowa do picia
1 porcja
- 1 szklanka mleka
- 35 g ciemnej czekolady (gorzkiej lub deserowej), posiekanej
- 1½ łyżeczki sezamowej pasty tahini
- 1 łyżeczka cukru brązowego (lub do smaku)
Mleko podgrzej w małym garnuszku. Do gorącego (nie musi się zagotować) dodaj posiekaną czekoladę, tahini i cukier do smaku. Mieszaj rózgą, aż wszystkie składniki rozpuszczą się w mleku. Nalej do kubka przez sitko.
Czekoladę zamiast cukrem możesz posłodzić swoim ulubionym słodziwem, np. miodem, syropem klobowym albo z agawy.
Czekolada sezamowa najlepiej smakuje mi lekko przestudzona, gdy zaczyna gęstnieć, a sezamowy smak jest w niej wtedy mocniej wyczuwalny.
Moze to kwestia przyzwyczajenia… ale to jest uklad, ktory bardziej do mnie przemawia…
Serdecznosci
Anna
Aniu, masz nowy format bloga a myśli? Jeśli tak, to ja też jestem z niego zadowolona, choć jeszcze nie wszystko mam rozpracowane 🙂
O tak, daj mi taką czekoladę<3
A wpadnij, chętnie zrobię więcej 🙂
O pastę tahni nawet mam, mimo, że humusy kupuję (blender umarł, a jeszcze nie udało mi się znaleźć godnego zastępstwa), a brzmi to bardzo smakowicie. Na pewno spróbuję.
Wiedżmo Florentyno, oby się szybko znalazł ten właściwy, bo bez blendera, jak bez ręki! Ja ze swojego Brauna jestem bardzo zadowolona, stary też był Braun i dalej jest sprawny, tylko mi się nowych przystawek zachciało.
Z taką czekoladą najchętniej zaczęłabym swoją leniwą niedzielę 🙂
Marcelino, mam nadzieję, że ta niedziela właśnie taka była – leniwa i czekoladowa 🙂