Tak się czasem zastanawiam, czy częściej ulegam jedzeniowym zachciankom, czy może słucham instynktu? Jestem łakomczuchem i zdaję sobie sprawę, że kiedy do kawy zamawiam kolejnego makaronika, zdecydowanie spełniam zachciankę. Ale tak samo jak nie mogę się oprzeć słodyczom, tak i nie panuję nad sobą na widok dorodnej główki kalafiora. I co to jest – zachcianka, czy instynkt? Chcę wierzyć, że instynkt (samozachowawczy) jednak mnie nie opuszcza i od czasu do czasu, a szczególnie wiosną, przypomina mi, co to znaczy urozmaicona dieta. Dziś będzie więc – choć rzadko tak jadam – całkiem jarsko, a jakby tak zrezygnować z masła i smażyć warzywa na oleju, to nawet wegańsko. I pysznie. Bardzo pysznie. Lepiej ugotujcie od razu podwójną porcję tego curry z kalafiorem.
Click here for recipe in English
Curry z kalafiorem i soczewicą
4 porcje
- 180 g (1 szklanka) czerwonej soczewicy
- 2 średnie cebule, pokrojone w kostkę
- 4 łyżki ghee lub oleju do smażenia
- 1 łyżeczka kminu rzymskiego w ziarnach
- 50 g świeżego imbiru, obranego, startego na pastę
- 4 ząbki czosnku, zmiażdżone i starte na pastę
- 2 łyżeczki mielonej kolendry
- 2 łyżeczki mielonego kminu rzymskiego
- 11/2 łyżeczki kurkumy
- 2 suszone papryczki chili
- 21/2 szklanki wody
- 2 średnie pomidory, bez skórki, pokrojone w kostkę
- 1 szklanka mleka kokosowego
- sól do smaku
- 1 duży kalafior, podzielony na różyczki
- świeża kolendra
dodatkowo:
- 2 łyżeczki oleju
- 1 łyżeczka czarnej gorczycy
- 1 łyżeczka kminu w ziarnach
Soczewicę zalej dużą ilością wody i odstaw na 20-30 minut.
Na dużej patelni lub w garnku o grubym dnie rozgrzej 2 łyżki ghee lub oleju i zeszklij na nim cebulę, na małym ogniu. Dodaj ziarna kminu, smaż 30 sekund, następnie dodaj imbir i czosnek, starte na pastę, smaż dalej, na bardzo małym ogniu, ciągle mieszając, przez około 2 minut. Dodaj mielone przyprawy – kolendrę, kmin i kurkumę oraz suszone chili i smaż kolejne 2 minuty, ciągle mieszając.
Do usmażonej pasty dodaj namoczoną soczewicę (odlej z niej wodę, w której się moczyła) i 21/2 szklanki świeżej wody oraz pokrojone pomidory bez skórki. Gotuj, pod przykryciem, aż soczewica zmięknie i zacznie się rozpadać. Dolej szklankę mleka kokosowego, zwiększ ogień i gotuj 5-10 minut, bez przykrycia, żeby nadmiar płynu mógł odparować.
W tym czasie, na drugiej patelni, na średnim ogniu rozgrzej 2 łyżki ghee lub oleju i zrumień na nim kalafiorowe różyczki. Obsmażony kalafior dodaj do soczewicy i gotuj wszytko razem, aż kalafior zmięknie. Dosól do smaku.
Na patelni mocno rozgrzej jeszcze jedną łyżkę oleju. Gdy olej będzie bardzo gorący, wrzuć do niego czarną gorczycę i kmin i po kilku sekundach zdejmij patelnię z ognia. Olejem z przyprawami polej kalafiorowe curry, przykryj je i odstaw na 5 minut.
Podawaj z indyjskim chlebem (naan, roti), posypane świeżą kolendrą.
Ten zmodyfikowany przepis na curry z kalafiorem pochodzi z delicious/Australia
Bee,
wygląda bardzo smacznie!
Idealne curry na wiosenny czas.
Pozdrawiam!
Amber, spałaszowaliśmy je błyskawicznie 🙂
Ja mysle, ze jesli czemus nie mozesz sie oprzec, to znaczy, ze twoj organizm tego potrzebuje – dlatego bez oporow siegam czasem po czekolade 🙂 Twoje curry wyglada wysmienicie i choc nie jestem wielka fanka kalafiora, w takiej formie pewnie by mi smakowal 🙂
Maggie, ja też chcę w to wierzyć 🙂
M. też często robi curry z kalafiorem. W ogóle to jemy coraz ciekawsze curries, bo wykupiłam dostawę gotowych zestawów przypraw do curry (Friday Night Curry)- dostajesz pudełko z przepisem i wszystkie przyprawy, jakich potrzebujesz, nie tylko do curry, ale i do dodatków: ryżu, daal etc. Dzięki temu wyszliśmy poza kormy, jalfrezi i tikka masalę;-)
Już to chyba to kiedyś pisałam, ale naprawdę jesteście w Anglii rozpieszczani! 😉
🙂 Weźmiesz udział w moim konkursie kulinarnym?
Aniu, myślę o tym, bo nagrody kuszą, a nic mi ciekawego nie przychodzi do głowy… Poczekam do ostatniego dnia, może jeszcze doznam olśnienia 😉
Ja gdy sięgam po kolejną kostkę czekolady, to wmawiam sobie, że to na pewno dlatego, że mam niedobór magnezu. A jeśli czekolada jest z orzechami albo suszonymi owocami to już w ogóle 😉
Curry z kalafiora chętnie bym zjadła. Kalafiora lubię w każdej postaci, nawet takiego zwykłego, nieco papkowatego z bułką tartą 🙂
Tak, tak, usprawiedliwień zawsze znajdę masę, a jak już wyczerpie wszystkie możlliwości, to zawsze mam wymówkę, że nalezy mi się chyba odrobina przyjemności 😉
Zachęcam do wzięcia udziału w konkursie 🙂 http://maxymonium.blogspot.com/2012/04/obiecany-konkurs-urodzinowy-nagrody.html
bardzo kolorowe danie 🙂 zapraszam do mnie http://www.szybkozjesc.pl/
Z tym kalafiorem to i ja mam tak samo 😉 Potrafię jeść do wypęku…żałuję, że tylko ja w domu lubię curry bo kusi mnie…tak bosko wygląda, jak wszystko u Ciebie 🙂
Jak gotuję coś tylko dla siebie, a zdarza mi się to całkiem często, to zamrażam kilka porcji, każdą oddzielnie – jest jak znalazł na dni pt. mam totalnego lenia.
O to jest cos w moim guscie, bo w przeciwienstwie do Ciebie to ja mieso jadam 3-4 razy w miesiacu i wszelkiego rodzaju curry stanowi moje glowne pozywienie. Zrobie sobie cos takiego tylko czekam na lepsze pomidory.
Pomidory, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, kupiłam całkiem dobre, smaczne i pachnące. Jedynie ich konsystencja zdradzała, że to jeszcze nie te z krzaka i słońca, ale ponieważ i tak się rozgotowują, nie miało to wielkiego znaczenia. Puszkowych też nie bałabym się tu użyć.
Zabieram miseczke tego curry 🙂 Robilam kiedys curry z kalafiorem i zakochalam sie w nim od pierwszego kesa. To niesamowite, ze warzywa moga tak swietnie smakowac :))
Oj mogą, i mówię to ja, zadeklarowny mięsożerca 🙂
Rany, jakie to boskie!!! Uwielbiam curry, szkoda, że teraz na nie trochę za ciepło. Na pewno spróbuję przy okazji deszczu 😉 Razem z pierwszymi promykami słońca odlatuje mi ochota na dania curry. Czy wszyscy tak mają czy tylko ja?
Akurat to curry jest bardzo lekkie (jak na curry), spokojnie można je robić nawet latem.
Bee… To jest pyszne… Wlasnie wtrzachnelam dwie miski. Cale szczescie, ze duzo zrobilam. I do tego weganskie (uzylam oliwy)!
Twoje przepisy moge stosowac w ciemno, kazdy, ktory wyprobowalam to rewelacja i na stale gosci w menu. Ten kalafior tez bedzie.
Nic mnie tak nie cieszy, jak fakt, że ktoś korzysta z publikowanych tu przepisów i że dania mu również smakują 🙂 To curry jest również jednym z moim ulubionych. Dziekuję za komentarz!
Brudzenie trzech patelni do curry??? Po co? Curry to proste codzienne danie kuchni indyjskiej. Oczywiście w każdym domu robi się je inaczej, inne przyprawy, inny zestaw warzyw, ale zawsze wszystko na jednej patelni. Kto by chciał na codzień zmywać taką ilość garów?
Robię podobne kalafiorowe curry, ale z dodatkiem ciecierzycy zamiast soczewicy, która za szybko się rozgotowuje. Jakoś nie lubię paćki na talerzu.
Ola, dwóch patelni 🙂 Na jednej przyprawy + soczewica + pomidory + mleko kokosowe. Na drugiej – najpierw kalafior, potem na tej samej dodatkowe przyprawy. Warto, wychodzi nieziemsko pysznie. Dwie patelnie do umycia to jeszcze nie koniec świata. Pozdrawiam!