Na naszej stronie na Facebooku jest sobie byl sobie album zatytułowany Co jadamy w Korei. Wrzucałam tam fotki różnych kulinarnych ciekawostek z Korei. Najczęściej były to zdjęcia robione na szybko, telefonem, czasem w niezbyt sprzyjających warunkach, więc wybaczcie ich jakość. Ponieważ jednak strona ta służy nam głównie do omawiania spraw bieżących, a my z Korei wyjechaliśmy już prawie trzy miesiące temu, album o tym, co jadaliśmy w Korei planuję skasować skasowałam. Trochę mi go jednak żal, bo to kawał wspomnień, dobrych i smacznych wspomnień, niektóre fotki z tego albumu zostawiam więc tutaj, dla nas i dla innych zainteresowanych.
Co jadaliśmy w Korei
Swoją przygodę z kuchnią koreańską zaczęłam od pierożków oraz… zupek błyskawicznych. Obie rzeczy można było tanio kupić w pierwszym lepszym sklepie i szybko zrobić w domu. Na zupkach, tych ostrych, oswajałam się z pikantnością (najpierw jedząc je po łyżce, bo tylko tyle byłam w stanie przełknąć, potem dwie, trzy itd. aż do osiągnięcia sukcesu w postaci zjedzenia całej miski). Z zupek-zalewajek szybko przeszłam do uczciwych koreańskich zup, ale do tej pory błyskawiczna zupka z kimchi jest jedną z moich guilty plesures. Na gotowanych pierożkach zaś ćwiczyłam w domowym zaciszu jedzenie pałeczkami – zanim odważyłam się użyć ich publicznie.
Na zdjęciu powyżej:
galbitang – czysta zupa na wołowych żeberkach | nudle z owocami morza | manduguk – zupa z pierożkami | samgyetang – zupa z młodego kurczaka, nadzianego kleistym ryżem, z żeńszeniem | moja słabość – nudle z pudła
Poniżej: mandu, koreańskie pierożki, w kilku odsłonach. Te czerwone były naprawdę ostre!
Guilty pleasures
Skoro już wspomniałam o guilty plesures. Oprócz zupek instatnt chodziło za mną jeszcze kilka niezdrowych pokus. Na przykład bardzo słodkie mleko bananowe, albo co gorsza jeszcze słodsze bananowo-karmelowe. Słabość do niego mają zresztą i Koreańczycy, bo mleko to jest na rynku nieprzerwanie od lat siedemdziesiatych ubiegłego wieku. Czasem nachodziła mnie nieodparta ochota na chrupki serowe z białą czekoladą (!), albo chipsy ze słodkich ziemniaków albo z ostrą papryką gochujang. Wszędzie kusiły mnie pączki, bardzo dużo różnych pączków. I nieskończona ilość słodyczy z seulskich cukierni, bo trzeba wam wiedzieć, że można w nich było znaleźć prawdziwe cukiernicze cacka. Poza tym lody, lody i jeszcze raz lody.
Na zdjęciu powyżej:
mój ulubiony kręcony pączek | mleko karmelowo-bananowe | lody w kształcie kwiatka i ryby, oba z fasolką adzuki w środku| paluszki pepero, w czekoladzie i z różnymi posypkami | lody z maszyny, z dodatkiem plastra miodu (był na nie szał krótko przed naszym wyjazdem) | chrupki serowe na słodko z białą czekoladą i chipsy na ostro z pastą gochujang | pralinkowy sernik nad sernikami (z popularnej cukierni)
Na blogu znajdziecie przepis z wykorzystaniem mleka bananowego na koreańskie ciasto bananowe
Klasyki kuchni koreańskiej
Najczęściej jednak z wielkim upodobaniem oddawaliśmy się smakowaniu klasyków koreańskiej kuchni. A tu już było znacznie lepiej, bo tradycyjna kuchnia koreańska kładzie duży nacisk na zdrowy i prawidłowo skomponowany posiłek z dużą ilością warzyw, w tym oczywiście z nieodłącznym kimchi. Jedną z pierwszych potraw, którą pokochałam całym sercem był bibimbap, szczególnie ten podawany w mocno rozgrzanej kamiennej misce (dolsot bibimbap). Oboje uwielbialiśmy wyprawy do restauracji z koreańskim grillem – pośrodku każdego stołu wmontowany był pojemnik na węgiel grzewny, na niego kładło się ruszt, na ruszcie grillowało smakowicie zamarynowane kawałki mięsa, od taniej wieprzowiny, poprzez owoce morza, po kosztowne steki wołowe. To wszystko zawsze przychodziło na stół w towarzystwie dużej ilości przystawek, więc koreańskim obiedzie można było powiedzić wszystko, tylko nie to, że jest nudny. Oczywiście, koreańskie potrawy gotowaliśmy też w domu.
Powyżej:
typowy koreański grill stołowy | bibimbap z ośmiornicą | bibimbap tradycyjny | ryż gotowany z mieszanką kasz (five grain rice) | smażone tofu | bulgogi | nieskończona ilość przystawek (banchan) | galbijjim
Możesz skorzystać z naszych przepisów na bulgogi oraz smażone tofu
Chuncheon i dakgalbi
Zdjęcie poniżej to relacja z naszej wyprawy do Chuncheon, gdzie robią najbardziej znane i najlepsze w całej Korei dakgalbi, czyli marynowanego w słodko-ostrej paście kurczaka, smażonego z warzywami i kluskami ryżowymi (tteokbokki).
Herbaty i napoje
Z wielkim sentymentem wspominam nasze wyprawy do herbaciarni, zarówno tych tradycyjnych, gdzie siedziało się na podłodze (zimą podgrzewanej) i sączyło herbaty z pięknych, ręcznie robionych filiżanek, jak i do nowoczesnych, które ciągle nas zaskakiwały nowymi, czasem dość szalonymi kompozycjami. Jednym z tradycyjnych koreańskich napitków, który pokochaliśmy oboje, był maesil – syrop z moreli japońskiej, przesmaczny i dobry na problemy żołądkowe. Ze współczesnych odkryć mile wspominam jabłkową herbatę z mlekiem. Najbardziej niezwykłymi napojami, jakich było mi dane spróbować w Korei był napój z pączków sosnowych oraz z fermentowanej pszenicy.
Na zdjęciu powyżej:
koreańska herbata oolong, najlepszy z pitych przeze mnie oolongów | napój z fermentowanej pszenicy | w tradycyjnej herbaciarni: herbata pięciu smaków (omija), z yuzy oraz z pigwy | napój z pączków sosnowych | mrożona zielona herbata z yuzą | herbata jabłkowa z mlekiem | maesil w trakcie fermentacji.
Jeśli chcesz spróbować napoju w stylu koreańskim, znajdziesz u nas na przykład przepis na herbatkę/syrop z pigwy.
Koreański street food
Najbardziej jednak będzie mi chyba brakować jedzenia ulicznego. Taniego, wszechobecnego, przepysznego. Na słono i na słodko. Czego tam nie sprzedawali na ulicy! Kimbap, czyli ryżowe rolki, smażone w cieście warzywa i owoce morza, pieczone słodkie ziemniaki, smażone ziemniaki na patyku, ryżowe kluski w ostrym sosie (tteobokki), kanapki ze smażonym jajkiem, placki wszelkiej maści (jeon), pierożki, parowańce i dużo słodkości, w tym moje ukochane pączki i nadziewane ciasteczka w kaształcie rybek i kwiatków. I wiele, wiele innych rzeczy. Na dobrą miarę można by było w ogóle nie chodzić do restauracji!
Na zdjęciu: przepyszne parowańce z wieprzowiną i kimchi |suszone kalmary | gukhwappang – ciasteczka z fasolką adzuki | kimbap tradycyjny | kimbap trójkątny | placki (jeon) | hotteoki – nadziewane racuchy | hotteok z nadzieniem z japchae
Pa, Koreo, będziemy tęsknić! Mamy nadzieję, że nie jest to rozstanie na zawsze.
Wszystkie nasze przepisy z kuchni koreańskiej znajdziesz tutaj (klik).
Jeśli jakiegoś ci brakuje, daj nam znać, postaramy się ten brak nadrobić.
Przepyszna relacja, kocham podróżować w ten sposób , darmowa i piękna lekcja kulinarna.Przeczytałam z prawdziwą przyjemnością, 15 minut czasu niestraconego, 100 % zysku dla czytającego, polecam artykuł. Autorów pozdrawiam
Dziękujemy za przemiły komentarz i również serdecznie pozdrawiamy 🙂 Beata I Witek