Ciasto ananasowo-kokosowe uwiodło mnie od pierwszego spojrzenia. I to nawet nie na zdjęcie, bo ciasto jest proste i niepozorne, w typie chlebka bananowego, ale od spojrzenia na listę składników. Zobaczyłam ananas i kokos, i już byłam kupiona. Od razu wyobraziłam sobie lato, plażę i siebie, z piña coladą w ręku, pod palmą kokosową. A co, nie można sobie pomarzyć? Przez te letnie skojarzenia, chciałam poczekać z publikacją przepisu jeszcze parę miesięcy. Ale z drugiej strony, po co czekać? Tym bardziej, że dochodzą mnie słuchy, że pogoda tu i ówdzie już całkiem letnia się robi. A jeśli pogoda nie dopisze, to gwarantuję, że już sam zapach tego ciasta zadziała jak najlepsza aromaterapia.

Ciasto ananasowo-kokosowe
na dużą formę keksową
- 125 g masła, miękkiego (temp. pokojowa)
- 175 g (1 szklanka) brązowego cukru*
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
- 2 jajka
- 225 g (11/2 szklanki) mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody
- 60 g wiórków kokosowych**
- 90 g (1/4 szklanki) golden syrup***
- 250 g ananasa, zmiażdżonego lub posiekanego drobno (dobrze osączony z soku)
Nagrzej piekarnik do 160˚C.
Miękkie masło utrzyj z cukrem i esencją waniliową na puszysty krem. Dodaj najpierw jedno jajko, ucieraj (lub ubijaj mikserem), dopóki się dobrze nie połączy z kremem, następnie dodaj drugie i ucieraj dalej.
Po jajkach dodaj mąkę, proszek do pieczenia i sodę, wszystko przesiane razem. Wymieszaj dobrze. Ciasto na tym etapie robi się dość gęste i pod koniec dodawania mąki dość trudno się je miesza. Dodaj jeszcze wiórki i golden syrup, a na koniec wmieszaj ananasa.
Ciasto wyłóż do podłużnej formy, lekko posmarowanej masłem i wyłożonej papierem do pieczenia (lub nie, jeśli foremka jest z tych nieprzywierających). Wstaw do nagrzanego piekarnika i piecz około godziny, aż patyczek będzie wychodził suchy. Nie wyjmuj z foremki, dopóki nie wystygnie.
Ciasto upiekłam według przepisu z Donna Hay Magazine # 61
Donna proponuje podawanie go z waniliowym jogurtem, ale bardzo dobrze smakowało też z kremem z serka Philadelphia (zmieszanego z odrobiną rumu – mówiłam, że kojarzy mi się z piña coladą!), choć tak naprawdę dodatki nie są konieczne.
***
* Dałam połowę jasnego brązowego cukru i połowę ciemnego (Muscovado). Wyszło pysznie.
** Donna musiała mieć większe wiórki, bo u niej 60 g to ponad 1 szklanka, moich wyszło 2/3 szklanki.
*** Zamiast gloden syrup dałam zwykły syrop kukurydziany, bo taki miałam pod ręką. Kiedy używać i nie używać tego syropu, dobrze objaśnia David Lebovitz (klik).
Ale dluuuugi noz :)) A ciasto z takich, co i ja lubie 🙂 Ostatnio pieklam chlebek kokosowy Donny ale niestety nie wyszedl 🙁
Pozdrowienia.
Ooo, może to nie był jego dzień? Który to taki niesubordynowany? 😉
Nóż to staruszek, mój ulubiony do chleba, ale już prawie wszystkie zęby mu się stepiły i szukam dla niego godnego zastępstwa.
Miłego dnia 🙂
Taki jeden z ksiazki „Seasons” 🙂 Wyszla gadzina z zakalcem i jakas zbita taka… Nie mam szczescia do wypiekow Donny niestety 🙁
A to tej akurat nie mam, ale to pewnie ten:
http://bakersdaughter.typepad.com/the_bakers_daughter/2011/01/coconut-bread.html
Wygląda pysznie. tym bardziej szkoda, że ci nie wyszedł… Ja do tej pory nie miałam problemów z jej przepisami, chociaż temperaturę do brownies musiałam obniżyć.
Masz racje, to ten 🙂 Ale z tego co widze, struktura tego chlebka jest podobna do mojego…moze wiec taki powinien byc… Taki, ztn. ciezki i wilgotny..juz sama nie wiem. Oczekiwalam czegos puszystego ale z tych skladnikow chyba nie wyjdzie nic takiego 🙂
Jutro bede go piekla ponownie 🙂
Wrzuć na blog! Chętnie wypróbuję, tylko potrzeba mi przepisu z gramami, nie na szklanki.
No to teraz i ja jestem kupiona 🙂 Takie tropikalne ciacho musi smakowac oblednie!
Dokładnie tak smakuje 😉
pyszne są takie owocowe chlebki.
Oj, tak, czasem myślę, że aż zbyt pyszne 🙂 Temu daliśmy radę w trzy dni (we dwójkę)!
Potwierdzam, już robiłam, i dla fanek wszelkich chlebków bananowych to jest pewniak, a przy tym fajna odmiana.
Aniu, dziękuję za recenzję 🙂
o, bananowe, cukiniowe, buraczane.. a teraz i nawet z ananasa! no, proszę.
wygląda bardzo apetycznie. myślę, że by mi smakowało.
Niesamowite, z czego da się zrobić ciasta, prawda? I to dobre ciasta.
Pomarzyć można, a jakże. U nas właśnie zaświeciło słońce, więc i ja pomarzę. Tylko ciasta brak.
No to marzymy razem 🙂 Bo u mnie też niby świeci, ale dalej chłodno.