Skip to main content

Bulgogi – autentyczny przepis

By 14 stycznia, 201418 lutego, 2018koreańska, kuchnia azjatycka, Kuchnie świata

Bulgogi to jedno z najpopularniejszych dań kuchni koreańskiej, robione z marynowanej w sojowym sosie a następnie smażonej na tradycyjnym węglowym grillu wołowiny. W domowych warunkach można je oczywiście usmażyć na patelni, ale poszukajcie cieżkiej i dużej, żeby można ją było rozgrzać do wysokiej temperatury i żeby dało się na niej rozłożyć mięso niezbyt grubą warstwą.

Ponieważ głównym składnikiem marynaty jest sos sojowy, jego jakość ma bardzo duże znaczenie. Jeśli nie dostaniecie koreańskiego, użyjcie japońskiego Kikkoman. Jeśli już kiedyś jedliście bulgogi i chcecie je teraz odtworzyć w domu – pamiętajcie – gotowe danie będzie mieć taki smak, jak marynata, dlatego koniecznie spróbujcie jej przed dodaniem mięsa i w razie potrzeby dodajcie przypraw.

Oczywiście jakość mięsa również ma ogromne znaczenie. W skrócie, im lepsza wołowina, tym smaczniejsze będzie bulgogi. Idealne są te kawałki tuszy wołowej, którym wystarcza krótkie smażenie, czyli takie jak na steki. Nie za chude, bo z ładnie poprzerastanego mięsa wyjdzie smaczniejsze danie. Aby zmiękczyć gorszej jakości mięso marynujemy je dłużej, a do marynaty dodajemy trochę owocowej pulpy np. z gruszki azjatyckiej (nashi) lub ananasa, albo wino ryżowe. Wołowinę na bulgogi kroi się tak cienko, jak to tylko możliwe (patrz: zdjęcie na końcu postu).

bulgogi

Bulgogi
marynowana w sosie sojowym grillowana wołowina

4 porcje

  • 400 g dobrej jakości wołowiny (np. rumsztyk, polędwica)*
  • olej do smażenia (np. sezamowy)
  • ½ średniej marchewki, pokrojonej w grubą zapałkę
  • ½ średniej cebuli, pokrojonej w grubsze piórka
  • 4-5 zielonych cebulek, biała część w całości, zielona posiekana
  • prażony sezam, do posypania

marynata:

  • 4 łyżki (60 ml) sosu sojowego
  • ½ szklanki (125 ml) wody
  • 4 łyżeczki (20 m) oleju sezamowego
  • 2½ łyżki (35 g) cukru
  • 3 łyżki zielonej cebulki lub pora, tylko biała część, drobno posiekana
  • 2 łyżki drobno posiekanego czosnku (4 duże ząbki)
  • 2 łyżki cebuli, drobno posiekanej
  • ⅛ łyżeczki czarnego pieprzu, świeżo zmielonego
  • opcjonalnie: 1 łyżka syropu ryżowego, kukurydzianego lub miodu

Wołowinę pokrój w poprzek włókien w bardzo cienkie (2-3 mm) nieduże plasterki. Żeby mięso dobrze się kroiło, najlepiej jest je wcześniej włożyć do zamrażarki na pół godziny.

Przygotuj marynatę. Sos sojowy wymieszaj z wodą i olejem sezamowym, zalej tym drobno posiekaną zieloną cebulkę, czosnek i cebulę. Dodaj pieprz oraz syrop ryżowy (jeśli używasz) i wymieszaj. Wołowinę włóż do marynaty, wymieszaj dobrze, wmasowując marynatę w mięso przez kilka minut.  Odstaw przynajmniej na godzinę w temperaturze pokojowej lub wstaw na noc do lodówki (szczególnie jeśli używasz twardszej wołowiny).

Zamarynowane mięso przełóż na sito, odcedź z nadmiaru marynaty. Rozgrzej mocno dużą patelnię – idealna będzie ciężka, żeliwna, grillowa i posmaruj ją cienką warstwą oleju (sezamowy podkreśli smak dania). Odcedzoną wołowinę wymieszaj z białymi kawałkami zielonej cebulki oraz marchewką i cebulą. Smaż/grilluj krótko na mocno rozgrzanej patelni, mieszając, aż warzywa zmiękną i mięso straci surowość, a na patelni pozostanie jeszcze trochę sosu. Posyp posiekaną zieloną cebulką i prażonym sezamem.

Do bulgogi możesz podać gotowany ryż i kimchi albo zjadać je zawijając małe porcje w liście sałaty.

 * Jeśli używasz gorszej jakościowo wołowiny, do marynaty dodaj około 50 g startej na miazgę azjatyckiej gruszki, jabłka lub świeżego ananasa (nie z puszki), ewentualnie wina ryżowego. Marynuj wtedy mięso dłużej, najlepiej przez noc, w lodówce.

bulgogi-przygotowanie

na zdjęciu:

cienko pokrojona wołowina na bulgogi
drobno posiekane składniki marynaty
syrop ryżowy
masowanie mięsa z marynatą
zamarynowana wołowina

 

 

25 komentarzy

  • Kamila pisze:

    Pyszny widok! Idealnie skomponowane składniki dania!

  • majka pisze:

    A ja przeczytalam na poczatku „buldogi” ha ha 🙂 Czary mary i mamy pyszne danie 🙂

  • Ania pisze:

    Po stokroć dziękuję! Aż mi się łezka z sentymentu zakręciła… Dziękuję za kawałek wspomnień na talerzu :-)))

  • whiness pisze:

    To na pewno wspaniałe danie. Wołowina jest jednym z najsmaczniejszych mięs, a umiejętnie przyrządzona podbije podniebienie każdego. 🙂

  • thiessa pisze:

    Jak dla mnie to moze byc wiecej koreanskich tygodni, zwlaszcza, ze ostatnio odkrylam zrodlo dobrej wolowiny. Wczesniej robilam bulgogi z kurczaka, ale to nie to samo. Kolejny przepis do wyprobowania.

  • Kasia pisze:

    Piękna strona i świetne przepisy na koreańskie dania! Gratuluję 🙂
    Dziwi mnie tylko, że szukając kilkukrotnie przepisu na bulgogi i kimchi Wasza strona nigdy nie wyskoczyła mi wysoko w wyszukiwarce – wielka szkoda!
    Właśnie zamówiłam 0,5kg gochugaru bo tak tęsnię za kimchi, że musze zrobić je sobie sama 🙂

    • Avatar photo Beata pisze:

      Dziękujemy, ja i współtwórca 🙂 Może dzięki takim miłym komentarzom google zaczną trochę wyżej wyrzucać nasze koreańskie przepisy. Swoją drogą, też już zatęskniłam za dobrym kimchi i za koreanskim jedzeniem w ogóle, bo od czasu wyjazdu z Korei jeszcze nie było okazji, żeby coś przygotować. Musimy tylko trochę uzupełnić koreańską część naszej spiżarni 🙂

  • Sławek pisze:

    Mniam. Już wiem który przepis wykorzystam w tę sobotę 🙂 Moja fascynacja koreańską kuchnią zaczęła się parę lat temu od wizyty rodziny Koreańczyków przejeżdżających przez nasze miasto (odwiedzili nas w ramach CouchSurfing, wtedy jeszcze działającego…). Goście ugotowali nam bibimbap. Asystowałem przy cały czas dzielnie krojąc i mieszając. Było boskie 🙂 Nazajutrz mój 12-letni syn, gdy odwoziłem go do szkoły, ocknąwszy się w połowie drogi odezwał się z tylnego siedzenia „Wiesz, ten… jak to się nazywało? bibimbap? to był kopniak, który wyrwał mnie z kulinarnego marazmu”. Odtąd daje mojej rodzince takiego „kopniaka” mniej więcej raz na miesiąc.
    Kupiłem pastę gochogaru online, resztę biorę z mojego sklepu. Później zacząłem robić kimchi, a z tego kimchi jjigae. Gorzej, że tofu u nas jest takie twarde… Mam paru znajomych, których „fiś” na punkcie koreańszczyzny dotknął w podobnym stopniu (co rusz chwalimy się swoimi słojami kimchi na fejsie). Mnie zakręciło do tego stopnia, że kiedy ostatnio byłem na stypendium w Holandii, podczas narodowych wieczorów kulinarnych, zrobiłem… bibimbap ku uciesze Anglików, Niemców, Kameruńczyka i Niemki.
    Bulgogi jadłem w koreańskiej knajpie w Filadelfii, kiedy w 2014 r. odwiedziłem jedną z tych pozytywnie walniętych znajomych. Na tyle walniętych, że zagadywała kelnera po koreańsku a niedługo później pojechała do Korei najwyraźniej żeby mnie ubiec, bo na fejsie pierwsze co przesłała mi emoja z wywalonym językiem :P. To, co w tradycyjnym bulgogi polubiłem najbardziej to cały rytuał z zawijaniem mięska i pozostałych składników w sałatę (podczas pierwszych prób używałem rzymskiej) wliczając to wkładanie zawiniątka w pyszczek drugiej osoby – o ile zajada się z kimś naprawdę bliskim…
    Ja zwykle najpierw gotuję z pamięci (pamięci smaku) o ile jadłem coś wcześniej. Jak zaczynam od przepisu, to później szukam potwierdzenia w dobrej knajpie, a niestety o dobrą koreańską restaurację w Polsce nie tak łatwo…
    A zatem bibimbap i kimchi jjigae opanowane. Bulgogi następne 🙂

    • Avatar photo Beata pisze:

      Sławek, bardzo miło mi poznać tak zakręconego wielbiciela kuchni koreańskiej 🙂 Dzięki za ten komentarz i koniecznie pochwal się, jak zrobisz bulgogi! Pozdrawiam serdecznie.

  • Seba pisze:

    Mmmmm, o(…)łbym takie buldogi z patelni.

  • Jolcia pisze:

    Uwielbiam bulgogi. Kroję woła w paski i marynuję w ten sposób. I to jest mój składnik główny do kimbaba. Zawsze dodawałam mirin, a tu dziś patrze do lodówki – nie ma. Jutro zrobię z twojego przepisu, bez wina.

Leave a Reply

© 2018 Magazyn Kuchenny