Bulgogi to jedno z najpopularniejszych dań kuchni koreańskiej, robione z marynowanej w sojowym sosie a następnie smażonej na tradycyjnym węglowym grillu wołowiny. W domowych warunkach można je oczywiście usmażyć na patelni, ale poszukajcie cieżkiej i dużej, żeby można ją było rozgrzać do wysokiej temperatury i żeby dało się na niej rozłożyć mięso niezbyt grubą warstwą.
Ponieważ głównym składnikiem marynaty jest sos sojowy, jego jakość ma bardzo duże znaczenie. Jeśli nie dostaniecie koreańskiego, użyjcie japońskiego Kikkoman. Jeśli już kiedyś jedliście bulgogi i chcecie je teraz odtworzyć w domu – pamiętajcie – gotowe danie będzie mieć taki smak, jak marynata, dlatego koniecznie spróbujcie jej przed dodaniem mięsa i w razie potrzeby dodajcie przypraw.
Oczywiście jakość mięsa również ma ogromne znaczenie. W skrócie, im lepsza wołowina, tym smaczniejsze będzie bulgogi. Idealne są te kawałki tuszy wołowej, którym wystarcza krótkie smażenie, czyli takie jak na steki. Nie za chude, bo z ładnie poprzerastanego mięsa wyjdzie smaczniejsze danie. Aby zmiękczyć gorszej jakości mięso marynujemy je dłużej, a do marynaty dodajemy trochę owocowej pulpy np. z gruszki azjatyckiej (nashi) lub ananasa, albo wino ryżowe. Wołowinę na bulgogi kroi się tak cienko, jak to tylko możliwe (patrz: zdjęcie na końcu postu).
Bulgogi
marynowana w sosie sojowym grillowana wołowina
4 porcje
- 400 g dobrej jakości wołowiny (np. rumsztyk, polędwica)*
- olej do smażenia (np. sezamowy)
- ½ średniej marchewki, pokrojonej w grubą zapałkę
- ½ średniej cebuli, pokrojonej w grubsze piórka
- 4-5 zielonych cebulek, biała część w całości, zielona posiekana
- prażony sezam, do posypania
marynata:
- 4 łyżki (60 ml) sosu sojowego
- ½ szklanki (125 ml) wody
- 4 łyżeczki (20 m) oleju sezamowego
- 2½ łyżki (35 g) cukru
- 3 łyżki zielonej cebulki lub pora, tylko biała część, drobno posiekana
- 2 łyżki drobno posiekanego czosnku (4 duże ząbki)
- 2 łyżki cebuli, drobno posiekanej
- ⅛ łyżeczki czarnego pieprzu, świeżo zmielonego
- opcjonalnie: 1 łyżka syropu ryżowego, kukurydzianego lub miodu
Wołowinę pokrój w poprzek włókien w bardzo cienkie (2-3 mm) nieduże plasterki. Żeby mięso dobrze się kroiło, najlepiej jest je wcześniej włożyć do zamrażarki na pół godziny.
Przygotuj marynatę. Sos sojowy wymieszaj z wodą i olejem sezamowym, zalej tym drobno posiekaną zieloną cebulkę, czosnek i cebulę. Dodaj pieprz oraz syrop ryżowy (jeśli używasz) i wymieszaj. Wołowinę włóż do marynaty, wymieszaj dobrze, wmasowując marynatę w mięso przez kilka minut. Odstaw przynajmniej na godzinę w temperaturze pokojowej lub wstaw na noc do lodówki (szczególnie jeśli używasz twardszej wołowiny).
Zamarynowane mięso przełóż na sito, odcedź z nadmiaru marynaty. Rozgrzej mocno dużą patelnię – idealna będzie ciężka, żeliwna, grillowa i posmaruj ją cienką warstwą oleju (sezamowy podkreśli smak dania). Odcedzoną wołowinę wymieszaj z białymi kawałkami zielonej cebulki oraz marchewką i cebulą. Smaż/grilluj krótko na mocno rozgrzanej patelni, mieszając, aż warzywa zmiękną i mięso straci surowość, a na patelni pozostanie jeszcze trochę sosu. Posyp posiekaną zieloną cebulką i prażonym sezamem.
Do bulgogi możesz podać gotowany ryż i kimchi albo zjadać je zawijając małe porcje w liście sałaty.
* Jeśli używasz gorszej jakościowo wołowiny, do marynaty dodaj około 50 g startej na miazgę azjatyckiej gruszki, jabłka lub świeżego ananasa (nie z puszki), ewentualnie wina ryżowego. Marynuj wtedy mięso dłużej, najlepiej przez noc, w lodówce.
na zdjęciu:
cienko pokrojona wołowina na bulgogi
drobno posiekane składniki marynaty
syrop ryżowy
masowanie mięsa z marynatą
zamarynowana wołowina
Pyszny widok! Idealnie skomponowane składniki dania!
Kuchnia koreańska kryje jeszcze wiele takch skarbów.
Co jeszcze by Pani poleciła?
Z kuchni koreaskiej? wszystko 😉
A ja przeczytalam na poczatku „buldogi” ha ha 🙂 Czary mary i mamy pyszne danie 🙂
Nie jesteś sama, popatrz tutaj:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=504034156375559&set=a.303353946443582.63553.301508703294773&type=1&theater
😉
Po stokroć dziękuję! Aż mi się łezka z sentymentu zakręciła… Dziękuję za kawałek wspomnień na talerzu :-)))
Cała przyjemność po naszej stronie 🙂 W końcu mieliśmy znowu okazję do zjedzenia tych pyszności.
To na pewno wspaniałe danie. Wołowina jest jednym z najsmaczniejszych mięs, a umiejętnie przyrządzona podbije podniebienie każdego. 🙂
Zgadzam się w 100%!
Jak dla mnie to moze byc wiecej koreanskich tygodni, zwlaszcza, ze ostatnio odkrylam zrodlo dobrej wolowiny. Wczesniej robilam bulgogi z kurczaka, ale to nie to samo. Kolejny przepis do wyprobowania.
Jeszcze wieprzowe jest dobre, choć inne i ostre. Z dań z kurczaka za to moje serce podbiło dakgalbi ( i nie tylko moje, bo to w ostatnich latach chyba najbardziej popularne danie w Korei) i jeśli uda mi się odtworzyć ten smak w domu, to podam przepis.
O rany zajrzalam do wujka googla i okazalo sie, ze wiem co to dakgalbi i nawet mam na blogu o prosze http://www.sfinjak.wroclaw.pl/eggblog/news.php?id=580
Faktycznie jest to nieprzecietnie dobre, robilam juz 3 razy a to duzo jak na moje mozliwosci:-)
🙂
Piękna strona i świetne przepisy na koreańskie dania! Gratuluję 🙂
Dziwi mnie tylko, że szukając kilkukrotnie przepisu na bulgogi i kimchi Wasza strona nigdy nie wyskoczyła mi wysoko w wyszukiwarce – wielka szkoda!
Właśnie zamówiłam 0,5kg gochugaru bo tak tęsnię za kimchi, że musze zrobić je sobie sama 🙂
Dziękujemy, ja i współtwórca 🙂 Może dzięki takim miłym komentarzom google zaczną trochę wyżej wyrzucać nasze koreańskie przepisy. Swoją drogą, też już zatęskniłam za dobrym kimchi i za koreanskim jedzeniem w ogóle, bo od czasu wyjazdu z Korei jeszcze nie było okazji, żeby coś przygotować. Musimy tylko trochę uzupełnić koreańską część naszej spiżarni 🙂
Mniam. Już wiem który przepis wykorzystam w tę sobotę 🙂 Moja fascynacja koreańską kuchnią zaczęła się parę lat temu od wizyty rodziny Koreańczyków przejeżdżających przez nasze miasto (odwiedzili nas w ramach CouchSurfing, wtedy jeszcze działającego…). Goście ugotowali nam bibimbap. Asystowałem przy cały czas dzielnie krojąc i mieszając. Było boskie 🙂 Nazajutrz mój 12-letni syn, gdy odwoziłem go do szkoły, ocknąwszy się w połowie drogi odezwał się z tylnego siedzenia „Wiesz, ten… jak to się nazywało? bibimbap? to był kopniak, który wyrwał mnie z kulinarnego marazmu”. Odtąd daje mojej rodzince takiego „kopniaka” mniej więcej raz na miesiąc.
Kupiłem pastę gochogaru online, resztę biorę z mojego sklepu. Później zacząłem robić kimchi, a z tego kimchi jjigae. Gorzej, że tofu u nas jest takie twarde… Mam paru znajomych, których „fiś” na punkcie koreańszczyzny dotknął w podobnym stopniu (co rusz chwalimy się swoimi słojami kimchi na fejsie). Mnie zakręciło do tego stopnia, że kiedy ostatnio byłem na stypendium w Holandii, podczas narodowych wieczorów kulinarnych, zrobiłem… bibimbap ku uciesze Anglików, Niemców, Kameruńczyka i Niemki.
Bulgogi jadłem w koreańskiej knajpie w Filadelfii, kiedy w 2014 r. odwiedziłem jedną z tych pozytywnie walniętych znajomych. Na tyle walniętych, że zagadywała kelnera po koreańsku a niedługo później pojechała do Korei najwyraźniej żeby mnie ubiec, bo na fejsie pierwsze co przesłała mi emoja z wywalonym językiem :P. To, co w tradycyjnym bulgogi polubiłem najbardziej to cały rytuał z zawijaniem mięska i pozostałych składników w sałatę (podczas pierwszych prób używałem rzymskiej) wliczając to wkładanie zawiniątka w pyszczek drugiej osoby – o ile zajada się z kimś naprawdę bliskim…
Ja zwykle najpierw gotuję z pamięci (pamięci smaku) o ile jadłem coś wcześniej. Jak zaczynam od przepisu, to później szukam potwierdzenia w dobrej knajpie, a niestety o dobrą koreańską restaurację w Polsce nie tak łatwo…
A zatem bibimbap i kimchi jjigae opanowane. Bulgogi następne 🙂
Sławek, bardzo miło mi poznać tak zakręconego wielbiciela kuchni koreańskiej 🙂 Dzięki za ten komentarz i koniecznie pochwal się, jak zrobisz bulgogi! Pozdrawiam serdecznie.
Mmmmm, o(…)łbym takie buldogi z patelni.
Musiałam nieco ocenzurować ten komentarz, ale doceniam entuzjazm 😉
Uwielbiam bulgogi. Kroję woła w paski i marynuję w ten sposób. I to jest mój składnik główny do kimbaba. Zawsze dodawałam mirin, a tu dziś patrze do lodówki – nie ma. Jutro zrobię z twojego przepisu, bez wina.
Wyjdzie na pewno 🙂
Pierwszy raz w życiu jadłam to danie i musze przyznać że jest niesamowite. Przepis jest po prostu perfekcyjny. Wszystkim bardzo polecam
Super, że się sprawdziło 🙂